Poznawaj nowych ludzi, nawiązuj znajomości, umawiaj się anonimowo, a wszystko kompletnie losowo. Rozmawiaj z nieznajomymi! Rozpocznij Rozmowę. Teraz dostępne w Polsce! Kliknij przycisk powyżej, by zacząć rozmowę.
Ten film ogarnia kasę we wszystkich częściach świata, gdzie jest wyświetlany. Oprócz bycia ulubieńcem wielu, są miliony nastolatków, którzy byli zachwyceni, gdy go zobaczyli, chociaż oczywiście jako rodzice, po obejrzeniu go konieczne jest rozmawianie z dziećmi. Rodziny mogą rozmawiać o wszystkim, co dotyczy filmu: od smutku i żałoby, po siłę odwagi, pracę zespołową i nie tylko. „Avengers: Endgame” Ma przejmujące i potężne zakończenie, które bardziej niż odpowiada szumowi - to ekscytujące zakończenie aktualnej sagi o Avengersach i głęboko emocjonalne badanie straty i miłości, obowiązku i honoru, przyjaźni i rodziny. Dzięki motywom odwagi, pracy zespołowej i wytrwałości jest to najlepszy prezent dla fanów Marvela - będą się śmiać, płakać i radować, gdy ich ulubieni superbohaterowie ponownie połączą siły, aby uratować wszechświat, co oznacza, że ​​jest wiele do zrobienia … rodziny… Ponieważ rodzina to zespół! Te rozmowy są niezbędne do przeprowadzenia z dziećmi po obejrzeniu filmu. Porozmawiaj o przemocy i akcji w filmie. Zadaj następujące pytania: Czy coś z tego wydaje się realistyczne? Czy zdarza się coś powszechnego w społeczeństwie? Czy istnieje różnica w wpływie między walką wręcz a katastrofalnymi i zapadającymi się rodzajami eksplozji na budynki? Jak pojedyncza śmierć może być równa śmierci wielu ludzi lub nawet bardziej niepokojąca niż śmierć wielu? Jakie są przesłania filmu na temat pracy zespołowej, odwagi i wytrwałości? Dlaczego te mocne strony charakteru są ważne w życiu Film opowiada o żalu, stracie i traumie. W jaki sposób postacie inaczej radzą sobie z bólem? Które traktują traumę w zdrowy sposób, a które nie? Co motywuje was wszystkich do „bycia lepszymi”, jak to ujęła Natasha? Dlaczego tak ważne jest, aby superbohaterowie byli różnorodni? Czy uważasz, że Marvel Cinematic Universe oferuje mocne przykłady różnorodności rasowej i płciowej? Czy zmieniła się historia kina? Jakie inne rodzaje reprezentacji chciałbyś zobaczyć w tych filmach? Czego najbardziej będzie Ci brakować w tej konkretnej kombinacji Avengersów? Jakie postacie najbardziej lubisz w tym filmie? Jakie postacie zaskoczyły Cię najbardziej? Jakie historie oparte na Marvelu, masz nadzieję, będą nadal tworzyć? Te pytania pomogą Twoim dzieciom myśleć krytycznie i lepiej myśleć o filmie. Jest to historia, którą naprawdę lubisz i która może zwiększyć komunikację z dziećmi i skłonić je do refleksji nad tym, co właśnie zobaczyły. W ten sposób Twoje dzieci mogą lepiej zrozumieć film, poprawić komunikację z Tobą, a także wiedzieć, że same mogą lepiej zrozumieć fabułę filmu, myśląc o zadawanych im pytaniach. A jeśli masz okazję, możesz obejrzeć film po raz drugi, aby po zastanowieniu się dowiedzieć jeszcze więcej o fabule! Treść artykułu jest zgodna z naszymi zasadami etyka redakcyjna. Aby zgłosić błąd, kliknij tutaj.
Zadbajmy o to, aby nic nie zakłóciło rozmowy. Jeżeli czujemy, że nie jesteśmy na siłach, by powiadomić dziecko o śmierci bliskiej osoby, poprośmy o pomoc kogoś z najbliższego otoczenia. Rozmowa powinna być spokojna, rzeczowa. Odpowiadajmy na wszystkie pytania dziecka, nawet te najtrudniejsze (np. gdzie teraz jest nieżyjąca osoba).
Wywiad z Hideo Nakata reżyserem fimu "The Ring - Krąg 2" przeprowadzony przez Donato Totaro Jak rozpoczęła się Pańska przygoda z filmem? Czy zawsze był Pan wielbicielem fimów grozy? Hideo Nakata: Wszystko zaczęło się na uniwersytecie, kiedy przeniosłem się z prowincji do Tokyo. W czasie studiów oglądałem jakieś 300 filmów rocznie. Po zdaniu egzaminów zacząłem pracować w studiu filmowym Nikkatsu - pracowałem tam przez siedem lat jako asystent reżysera. Nie specjalizowałem się jeszcze wtedy w żadnym gatunku filmowym, nie marzyłem też o kręceniu filmów grozy. Pamiętam, że będąc w liceum obejrzałem "Egzorcystę" i jeszcze kilka dreszczowców, które zrobiły na mnie spore wrażenie. Nie mogę jednak powiedzieć że moja przygoda z kinem grozy jest rezultatem świadomego wyboru. Pańskim debiutem fabularnym był film "Ghost Actress". Czy mógłby Pan w kilku słowach o nim opowiedzieć? Czy był to film podobny w stylistyce i nastroju do produkcji z serii "The Ring - Krąg"? Hideo Nakata: Tak, niektórzy uważają że "Ghost Actress" pod wieloma względami przypomina moje późniejsze filmy. Ale na przykład pan Takahashi, który był współautorem scenariusza mojego debiutu, wcale nie uważa "Ghost Actress" za film grozy. Mamy oczywiście główną bohaterkę Shujinko - widmową aktorkę - która pokazuje w filmie swoją twarz, ale zbudowany w ten sposób nastrój grozy nie jest wystarczający. W "The Ring - Krąg" natomiast mamy dziewczynkę, której spod włosów widać tylko jedno oko i to wystarcza żeby uczynić z niej naprawdę przerażającą, diaboliczną postać. Nie chodzi o to, aby je ze sobą porównywać. To, co widzimy w "The Ring - Krąg", nazwałbym zemstą bohaterki - która jest zresztą ponownie prześladowana w "The Ring - Krąg 2". Jak szybko powstała druga część "The Ring - Krąg"? Hideo Nakata: Przygotowania do produkcji łącznie z pisaniem scenariusza trwały 3-4 miesiące, postprodukcja około 4 miesięcy, zaś same zdjęcia zajęły nam jakieś 5 tygodni. Jak doszło do tego, że zaangażował się Pan w ten projekt? Hideo Nakata: No cóż, po sukcesie filmu "Ghost Actress" zaczęli się do mnie zgłaszać różni producenci. Okazało się również, że autorowi "The Ring" Suzuki Koji podobały się moje poprzednie filmy i poprosił mnie o sfilmowanie swojej powieści. Powieść "The Ring" odniosła olbrzymi sukces. Czy była już bestsellerem zanim powstał film, czy dopiero jej ekranizacja przyczyniła się do popularności książki? Hideo Nakata: Było i tak, i tak. Po premierze filmu sprzedaż "The Ring" naturalnie wzrosła. Są jednak jeszcze dwie inne powieści z tej serii zatytułowane "Loop" ("Pętla") oraz "Spiral" ("Spirala"). "The Ring" był zdecydowanie najpopularniejszą częścią trylogii - sprzedał się w ilości 500 tysięcy egzemplarzy. Po premierze filmu wydawnictwo Radokawa Shozen zorganizowało wielką kampanię reklamową, dzięki której sprzedaż samego tylko "The Ring" wzrosła w sumie do 1,5 miliona egzemplarzy. Tak więc książka i film wypromowały siebie nawzajem. Czy film jest wierny powieści, czy też różni się od niej w znacznym stopniu, na przykład jeśli chodzi o styl, filozofię? Hideo Nakata: Wprowadziliśmy kilka zmian. W oryginale "The Ring" jest jednocześnie horrorem i powieścią z tajemnicą. Jednym z kluczy do tej tajemnicy jest w książce maszyna o nazwie psychometr, która po podłączeniu do niej człowieka odczytuje jego wspomnienia. Głównym bohaterem powieści jest mężczyzna; w filmie zaś główną postacią jest kobieta. Pogłoska o filmie wideo, który w ciągu tygodnia zabija każdego kto go obejrzy istniała już wcześniej, była czymś w rodzaju miejskiej legendy szerzącej się w pewnych kręgach młodzieży, głównie wśród licealistów. Myślę, że kręcąc film na podstawie już istniejącej historii i zmieniając jedynie kilka szczegółów trafiliśmy w dziesiątkę. Tak się składa, że zarówno w filmie, jak i w rzeczywistości pogłoski o zabójczym wideo narodziły się w tym samym miejscu - w małych barach, do których ludzie przychodzą się napić i coś zjeść. Większość japońskich nastolatków ma telefony komórkowe. W dniu premiery "The Ring - Krąg" odwiedziłem pięć czy sześć kin i w każdym z nich po zakończeniu pokazu widziałem dzieciaki dzwoniące do siebie nawzajem z komórek i mówiące: "To naprawdę przerażający film, musisz go koniecznie zobaczyć!" Ta spontaniczna kampania reklamowa wśród nastolatków bardzo mi się podobała. Czy w którymkolwiek momencie producenci protestowali przeciwko Pańskiemu subtelnemu stylowi realizacji - bądź co bądź - dreszczowca? Hideo Nakata: Nie było żadnych protestów, ale odczułem ich poważne wątpliwości. Producenci pytali dlaczego w filmie nie pokazujemy scen gwałtownej śmierci, ani w ogóle żadnych scen śmierci, skoro w książce proces umierania jest szczegółowo opisany. Mieli również wątpliwości co do pomysłu, aby bohaterowie umierali równo w tydzień po obejrzeniu zabójczego filmu. Ostatecznie jednak udało mi się przeforsować moją wersję, bez ostentacyjnego pokazywania scen śmierci, a producenci ją poparli. Czy "The Ring - Krąg" jest dla Pana powrotem do tradycji dawnych japońskich opowieści grozy? Kiedy go po raz pierwszy oglądałem, przyszły mi do głowy takie filmy jak" Kwaidan" i "Ugetsu". Przyroda została w nich przedstawiona w podobny sposób jak w "The Ring - Krąg". Czy to świadome nawiązanie? Hideo Nakata: Tak, między tymi filmami a "The Ring - Krąg" jest pewne podobieństwo. Ale "The Ring - Krąg" nawiązuje nie tylko do "Kwaidan" i "Ugetsu", lecz również do tradycji teatru Kabuki i klasycznego już japońskiego kina grozy "The Ghost of Yotsuya". Oprócz tego czerpałem także z dawnych japońskich legend i japońskiej tradycji. Zależało mi przede wszystkim na tym, żeby pokazać w tym filmie przerażające oblicze przyrody. Kręciliśmy między innymi w Oshima, gdzie coś niedobrego wprost wisiało w powietrzu. Samo washitsu [tradycyjne japońskie wnętrze] wzbudza niepokój z powodu panujących w nim ciemności. Tak więc groza jest jednym z nieodłącznych elementów japońskiej tradycji zjawisk nadprzyrodzonych oraz elementem japońskiej przyrody, a nie tylko elementem filmu grozy jako gatunku filmowego. Wspomniał Pan o klasycznym japońskim kinie grozy. Miał Pan na myśli film czy powieść? Hideo Nakata: Miałem na myśli opartą na faktach historię pewnego cmentarza. "Yotsuya Kaidan" to klasyczna japońska opowieść licząca sobie z górą 40 lat. W Japonii lato jest porą filmów grozy - panujące wówczas upały i duchota skłaniają ludzi do szukania dreszczyku w kinie lub w przerażających opowieściach. "Yotsuya Kaidan" gości w japońskich kinach od przeszło 40 lat - najlepszą moim zdaniem filmową wersją tej opowieści jest "Tokaido Yotsuya Kaidan" (1959) w reżyserii Nakagawy Nobuo. To prawdziwa perełka. Istnieje pięć czy sześć wersji tej historii, ale ta jest według mnie najlepsza. Motywem przewodnim jest Yotsuya Kaidan - istniejący naprawdę obszar w centrum Tokyo gdzie miały miejsce pewne niewyjaśnione zdarzenia. Sama historia wywodzi się z okresu, gdy Tokyo nazywało się jeszcze Edo, a jej bohaterem jest ubogi japoński wieśniak, który pragnie zostać samurajem. Wieśniak podejrzewa, że żona zdradza go z niewidomym masażystą, zabija więc oboje. Żonie podaje truciznę, po której jej twarz ulega zniekształceniu zupełnie jakby wylano na nią kwas. Zamordowani kochankowie powracają jednak do życia aby dręczyć swego zabójcę. Bardzo podobała mi się scena, w której jasnowidzowi ukazują się Shizuko i Sadako. Ta retrospekcja po części przypomina dokument, ale pojawiają się w niej również elementy surrealistyczne. W jaki sposób uzyskał Pan taki efekt? Hideo Nakata: Scenę tę nakręciliśmy na 35-milimetrowej taśmie, chociaż braliśmy także pod uwagę taśmę 8-milimetrową lub domową kamerę wideo. 35-milimetrowa taśma została następnie poddana obróbce w laboratorium, gdzie komputerowo dodano efekt ziarna. Fachowiec z laboratorium nie chciał mi zdradzić swojego sekretu, tak więc do tej pory nie wiem jak to zostało zrobione! Wiem jedynie, że na pewnym etapie obróbki 35-milimetrowa taśma została zmieniona w format wideo. Grube ziarno widać też na niosącym śmierć filmie wideo. Czy te zdjęcia były kręcone w podobny sposób? Hideo Nakata: W tym przypadku zastosowaliśmy tę samą technikę. To ciekawe, że użył pan terminu "surrealizm" ponieważ kręcąc scenę do "przeklętego" filmu staraliśmy się nie dawać widzowi żadnych punktów odniesienia; chodziło o to, aby nie wiedział, gdzie toczy się akcja, co to za miejsce, skąd dochodzi światło i skąd się biorą cienie. Zależało nam na tym, aby widz nie wiedział z czyjego punktu widzenia kręcona była scena, ani gdzie znajduje się źródło światła. Chcieliśmy w tym fragmencie uzyskać atmosferę sennego koszmaru, kiedy nie wiadomo co jest czym. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie zdjęcia, na których twarze rozpływają się stając się nieczytelne. Czy było to rozwiązanie sugerowane przez powieść, czy też sam Pan na nie wpadł? Pytam o to dlatego, że w XIX wieku, kiedy wynaleziono pierwsze aparaty fotograficzne, powstały grupy ludzi nazywających siebie spirytualistami. Ludzie ci wierzyli, że na fotografiach mogą się w formie cieni pojawiać twarze zmarłych osób. Czy wiedział Pan o tym wcześniej i świadomie wykorzystał to w swoim filmie? Hideo Nakata: Pan Takahashi, który wspólnie ze mną pisał scenariusz, naciskał aby w filmie pojawiły się tajemnicze fotografie. Wpadł na ten pomysł dzięki historii pewnego medium, niejakiej Mifune Chizuko. Kobieta ta miała zdolności paranormalne polegające na materializowaniu słów na papierze - jest to częsta umiejętność wśród osób o nadprzyrodzonych zdolnościach. Z fotografiami związana jest jeszcze jedna historia. Z uniwersytetu w Tokyo wyrzucono kiedyś pewnego profesora, który prowadził badania w dziedzinie zjawisk paranormalnych. Obiektem jego badań był nie kto inny jak Mifune Chizuko. Oczywiście zajmujący się takimi sprawami profesor uniwersytetu nie mógł być traktowany poważnie. W Japonii są jednak ludzie, którzy na własne oczy widzieli zjawisko shinrei shashin, czyli fotografie duchów albo zjaw. Wiele osób o tym opowiada. To dość popularny fenomen, chociaż według mnie nie do końca prawdziwy: część tych historii została w oczywisty sposób zmyślona. Prowadzono jednak badania naukowe w tej dziedzinie i stąd właśnie w filmie wzięły się zniekształcone fotografie - scenarzysta poszperał w pracach naukowych na ten temat. Kiedy profesor uniwersytetu w Tokyo prowadził swoje badania? Hideo Nakata: Chyba na początku XX wieku. Muzyka odgrywa w "The Ring - Krąg" i ""The Ring - Krąg 2" bardzo ważną rolę, zwłaszcza w scenie w której oglądamy fragment "przeklętego" filmu wideo. Słychać wówczas coś w rodzaju zakłóceń technicznych, ale ten dźwięk ma w sobie coś nadnaturalnego. W jakim stopniu miał Pan wpływ na muzykę? Hideo Nakata: Muzykę do "The Ring - Krąg" i "The Ring - Krąg 2" skomponował ten sam człowiek, który napisał ścieżkę dźwiękową do filmu "Ghost In The Shell" - Kenji Kawai. Pracował ze mną przy całej serii. Przez cały czas ściśle współpracowałem też z fachowcem odpowiedzialnym za efekty dźwiękowe - to bardzo utalentowany człowiek. Same tylko efekty dźwiękowe nagrywaliśmy na 50 ścieżkach, a do zmiksowania dzwonka telefonu wykorzystaliśmy aż cztery różne dzwonki ponieważ nie chcieliśmy, żeby przypominał dźwięk hollywoodzkiego dzwonka telefonicznego! Codziennie szczegółowo wszystko omawialiśmy, dyskutowaliśmy o jakości dźwięku i sposobie realizacji efektów dźwiękowych. Odgłosy tła zajęły Kenji Kawai'emu 50 ścieżek, tyle samo co efekty dźwiękowe. Było to ogromne przedsięwzięcie, a ponieważ zależało nam na jak najwyższej jakości dźwięku Kawai osobiście wszystkiego nadzorował. W rezultacie widzowi trudno jest odróżnić muzykę od efektów dźwiękowych, ponieważ zostały tak doskonale wkomponowane w ścieżkę dźwiękową. Film odniósł olbrzymi sukces. Jednym z powodów tej popularności jest towarzaszyca mu atmosfera tajemnicy. Mamy tu do czynienia z mitem, z czymś co nie jest do końca nazwane, z niedopowiedzeniem - i to się właśnie widzom podoba. W kulturze zachodniej studnia, woda, świat podziemny mają metaforyczne znaczenia. Czy nie mylę się sądząc że studnia jest w "The Ring - Krąg"" symbolem tego, co podświadome? Zauważyłem, że w "The Ring - Krąg 2" studnia jest o wiele głębsza - czy to znaczy, że groza sięga w tym filmie głębiej w podświadomość widza? "The Ring - Krąg 2" jest coraz bardziej popularny, coraz bardziej wrasta w naszą podświadomość - i dlatego studnia jest głębsza? Hideo Nakata: Ze studnią związana jest pewna historia. W tradycyjnej opowieści zatytułowanej "Bancho Sarayasaiki" studnia jest nawiedzana przez złe duchy. Kiedy jako dziecko mieszkałem na wsi zobaczyłem kiedyś studnię głęboką na jakieś 5 metrów. Może nie jest to zbyt głęboko, ale w moich oczach dziecka ta studnia była piekielną czeluścią bez dna. Wydawało mi się, że gdybym do niej wpał, nigdy już bym się z niej nie wydostał. W "Ring - Krąg 2" istnieje związek pomiędzy studnią a ekranem telewizora - ten ostatni jest czymś w rodzaju bramy piekielnej. Musi zatem również istnieć związek pomiędzy ekranem telewizora i podświadomością a studnią i złymi duchami. To ciekawe, że możemy interpretować studnię jako rodzaj łącznika ze światem podziemnym. Bardzo azjatycką cechą tego filmu, niespotykaną w zachodnich dreszczowcach, jest dla mnie idea transcendencji, przenikania się świata żywych i umarłych. Ludzie umierają po to, aby powrócić na Ziemię w takiej czy innej postaci. W filmie nie ma jednak mowy o duszy, mówi się raczej o pewnego rodzaju cielesnej energii - jest to z kolei nawiązanie do tradycyjnej medycyny Wschodu. Czy to właśnie odróżnia Pańskie filmy od zachodnich produkcji? Hideo Nakata: Cóż, nie specjalizuję się w japońskiej tradycji teatralnej, w teatrze Kabuki czy No, lecz zwłaszcza w tym ostatnim głównym bohaterem bywa najczęściej zmarły, który powraca do świata żywych aby opowiedzieć swoją historię. Mówi o swych dawnych przyjaciołach, kochankach, o ziemskich przyjemnościach; z tej perspektywy nie różni się tak bardzo od tych, którzy wciąż żyją. Tradycje japońskie z pewnością wywarły na mnie olbrzymi wpływ, jednak czerpałem również z takich źródeł jak "The Haunting" Roberta Wise'a czy noweli "Turn of The Screw" Henry'ego Jamesa, która została przeniesiona na ekran przez brytyjskiego reżysera Jacka Claytona. Mogę więc śmiało powiedzieć, że wzorowałem się również na twórcach spoza Japonii. Mój scenarzysta bardzo mnie namawiał do obejrzenia tych filmów. Jeśli chodzi o "The Ring - Krąg", jest to realistyczna opowieść o duchach w której chodzi o coś więcej niż tylko o pokazanie świata w czarno-białych barwach czy o życie i śmierć. Ważne jest to, co znajduje się pomiędzy nimi. Sięgałem przy tym zarówno do tradycji kina japońskiego, jak i do filmów zachodnich reżyserów. Czy jeszcze jacyś reżeserzy filmowi wywarli na Pana wpływ - może reżyserzy horrorów? Hideo Nakata: Duży wpływ wywarła na mnie seria horrorów o Amityville. Czy zna Pan reżysera prequela "The Ring 0: The Birthday"? Hideo Nakata: Tak, to człowiek o dużym wyczuciu gatunku jakim jest horror, Tsuruta Norio. Mój scenarzysta, pan Takahashi, bardzo ceni jego filmy. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy kolejnych projektach.
Dezinformacja czyli nie warto rozmawiać. lut 042023. Politycy PiS instalują się na twitterze i piszą, że w nadchodzących wyborach mają szansę na trzecie zwycięstwo. Nie wiem do kogo kierują ten przekaz, ale mam wrażenie, że do dzieci przedszkolnych. Normalnie bowiem powinni się zachowywać tak, jakby to trzecie zwycięstwo już Czym jest small talk? To taka krótka rozmowa o niczym. Kilka minut w trakcie których mamy okazję zabłysnąć elokwencją i łatwością nawiązywania kontaktów. Co zrobić, żeby wyjść z tego obronną ręką? Wystarczy wykorzystać któryś z poniższych gotowców 🙂 Przede wszystkim należy pamiętać, że small talk to przyjemna rozmowa. Unikamy kontrowersyjnych tematów (religia, polityka, orientacje seksualne), skupiamy się na tym co neutralne. Słuchamy rozmówcy, zadajemy mu pytania, staramy się, żeby czuł się w naszym towarzystwie komfortowo. Patrzymy w oczy. Staramy się zapamiętywać, bo za jakiś czas na początek jak znalazł będzie pytanie w stylu: „jak ci poszedł ten egzamin, o którym ostatnio rozmawiałyśmy?”. Słuchamy rozmówcy, zadajemy mu pytania, staramy się, żeby czuł się w naszym towarzystwie komfortowo. OK, jakie więc tematy warto poruszać, żeby zabłysnąć? 1. OLGA TOKARCZUK To obecnie temat numer jeden i każdy kulturalny człowiek powinien wiedzieć, że Pani Olga jest pisarką (a nie śpiewającą aktorką czy rzeźbarką), zdobyła Nobla za 2018 rok w dziedzinie literatury. Urodziła się w Sulechowie, z wykształcenia jest psychologiem. Świat dowiedział się o niej za sprawą opowieści „Bieguni”, za którą otrzymała też International Booker Prize 2018. Tutaj możesz wysłuchać eseju „Czuły narrator”, który noblistka wygłosiła w Sztokholmie, jeśli masz ochotę poczytać o nim więcej, zajrzyj tu. Z serii „Tokarczuk dla opornych” 😉 Tutaj możesz przeczytać dosłownie po jednym zdaniu o jej książkach i zdecydować, którą masz ochotę przeczytać. Jeśli jeszcze nie czytałaś niczego co wyszło spod pióra Olgi Tokarczuk, przyznaj się do tego, ale zapytaj rozmówcę co on poleca, od czego możesz zacząć. Nie wstydź się, że czegoś nie wiesz czy nie znasz, ale koniecznie zainteresuj się tematem i wyraź chęć zgłębienia go. Jeśli chiałabyś zacząć od filmu, to obejrzyj „Pokot” Agnieszki Holland zrealizowany na podstawie „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, tutaj znajdziesz trailer . Kilka dni temu Olga Tokarczuk przekazała pierwszą (z trzech) replikę medalu noblowskiego na rzecz WOŚP. 2. PODRÓŻE To small tallkowy klasyk. Zawsze warto wspomnieć o tym gdzie byłaś, co widziałaś i oczywiście zapytać jakie podróże lubi rozmówca. Czy preferuje piesze wędrówki i spanie w namiocie, wyjazdy zorganizowane, a może przygody survivalowe? Zastanów się dokąd w przyszłości chciałabyś pojechać, zawsze miej w zanadrzu kilka ciekawych miejsc na świecie, o których można opowiedzieć albo nowinek z portalu airbnb typu domki na drzewie, górskie chaty, wille z widokiem na ocean. Tutaj i tutaj znajdziesz garść moich ulubieńców z Airbnb. Najbardziej kolorowe miejsca na świecie? Cinque Terre we Włoszech , San Miguel de Allende w Meksyku, Montania De Siete Colores, czyli tęczowe góry w Peru. Kapsztad wiele osób uważa za najpiękniejsze miejsce na ziemi. Masai Mara w Kenii to najlepsze miejsce na safari (safari w języku swahili oznacza długą podróż). Szczególnie polecane w lipcu i sierpniu. Tutaj przeczytasz więcej na ten temat. Islandia to szalenie modny kierunek, tutaj znajdziesz 10 interesujących faktów o tym kraju. Wiedziałaś, że praktycznie nie istnieje tam coś takiego jak przestępczość? Globstory to świetny podróżniczy blog i kanał na YouTube. 3. FILMY I SERIALE Ten temat chyba wszyscy znają i kochają. Nie musisz oglądać hurtowo pojawiających się nowości, szczególnie tych serialowych, ale warto zapoznać się ze zwiastunami (po angielsku trailerami) żeby wiedzieć co w trawie piszczy. Raz na jakiś czas zerknij na repertuar kin i postaraj się raz w miesiącu wybrać się na to, co najbardziej Cię zainteresuje. Koniecznie śledź kanał Pana Tomasza Raczka, na którym opowiada co sądzi o aktualnych produkcjach, szczególnie polecam recenzję „Jokera” Tutaj dowiesz się jakie seriale i filmy polecałam jakiś czas temu i wcale się to nie zdezaktualizowało 😉 Warto porozmawiać o „The Crown”, a szczególnie o tym czy nowa obsada jest lepsza od starej, serial bowiem zasłynął ostatnio właśnie w tym temacie. Aktualnie Elżbietę gra Olivia Colman (trailer) , wcześniej Claire Foy (trailer pierwszego sezonu). Jedni twierdzą, że takie zmiany pogrzebały świetny serial, inni, że wyszły mu na dobre. Wyrób sobie własne zdanie… „Zielona granica” to serial Netflix, w którym punktem wyjścia jest historia kryminalna dziejąca się w samym środku amazońskiej dżungli. Trzyma w napięciu od pierwszych scen, ale warto tę produkcję zobaczyć przede wszystkim dla wątków związanych z naturą, kontaktem człowieka z nią, dla refleksji nad porządkiem rzeczy i tym co naprawdę ważne, a co możemy już niedługo bezpowrotnie stracić. „Irlandczyk” to nowa produkcja z Robertem de Niro. Ciekawa z dwóch powodów: po pierwsze, film zanim pojawił się na Netflix, przez chwilę był wyświetlany w kinach (w niektórych możemy go obejrzeć nawet teraz), by móc walczyć o Oscara. I drugie: wykorzystano w nim kontrowersyjną metodę komputerowego odmładzania aktorów, więc starsi panowie grają siebie z młodych lat. Wyszło… dziwnie 😉 Film powstał na podstawie książki „Słyszałem, że malujesz domy”. „Virgin River” to temat do rozmowy z kobietą. Ciepły, romantyczny serial przy którym każda z nas odpocznie i rozmarzy się na chwilę. Opowiada o kobiecie, która po ciężkich przeżyciach ucieka na piękną, malowniczą amerykańską prowincję, na której wszyscy się znają, pomagają sobie wzajemnie i spędzają czas w barze u Jacka 😉 . Coś dla miłośniczek produkcji w typie „Przystanek Alaska” i „Holiday”. Tutaj obejrzysz zwiastun. 1. TORBA Proudly Designed | 2. TORBA Proudly Designed | 3. BALSAM Mokosh | 4. KREM Make Me Bio 5. PERFUMY Fridge | 6. KSIĄŻKA “Jak zerwać z plastikiem” 4. KSIĄŻKI Tutaj oczywiście rozmawiamy o Oldze Tokarczuk, ale nie zaszkodzi odrobinę rozwinąć temat książek. Staraj się czytać nie tylko powieści, ale również biografie czy literaturę faktu. Tam znajdziesz więcej tematów do ciekawych rozmów. Tutaj znajdziesz tytuły, które polecałam jakiś czas temu. Niedawno pamiętnik z Brukseli wydał Donald Tusk i nie, nie, nie jest to okazja do kłótni na tematy polityczne 😉 Książka „Szczerze” to naprawdę ciekawy pamiętnik człowieka, który przyjeżdża do nowego miasta po to, żeby objąć urząd Przewodniczącego Rady Europejskiej. Nie ma tu narzekania na przeciwników, oczerniania i wytykania im błędów, jest za to sporo ciekawostek z życia polityka dużego formatu. Napisany przystępnym językiem zaciekawi wszystkich fanów opowieści z polityką w tle. Jeśli trafisz na fana lub fankę „House of cards” czy „Designated survivor” to na pewno rozmowa o tej książce popłynie sama 😉 Książki Filipa Springera, polskiego fotoreportera i reportażysty to zbiór wiedzy o polskiej architekturze, przestrzeni publicznej, miastach i miasteczkach. W „Miasto archipelag” opisuje historie 31 miast w całej Polsce, które po 1999 roku straciły status stolic województw, które sam odwiedził i pokazuje z bardzo swojskiej, znajomej perspektywy. „Księga zachwytów” to z kolei opis miejsc (często dość niepozornych), które zachwyciły autora, jest wśród nich Pixel w Poznaniu, Planetarium w Chorzowie, Sky Tower we Wrocławiu i wiele innych. Tutaj strona internetowa autora. „Niebiańska przepowiednia” to książka która ostatnio zachwyciła mnie tak, że zaniemówiłam z wrażenia. Czyta się ją jak dobrą powieść przygodową, ale porusza ważne tematy, zmienia patrzenie na wiele spraw. W Peru znaleziono starożytny manuskrypt zawierający 9 prawd, które ludzkość musi zrozumieć aby wejść w erę nowej duchowej świadomości. Pierwsza mówi o tajemniczych zbiegach okoliczności, pojawiających się w życiu każdego człowieka, które odpowiednio zinterpretowane wskazują właściwą drogę. Co dalej? Koniecznie przeczytaj tę książkę! Zaglądaj co kilka dni tutaj po to, żeby wiedzieć co warto czytać, tutaj na przykład ranking 10 najlepszych książek 2019 roku. 5. O POGODZIE Z INNEJ STRONY Świat stoi w obliczu katastrofy ekologicznej. To już nie straszenie czy puste „gadanie”, ale fakt. Nie warto jednak panikować, a podzielić się z rozmówcą swoimi „patentami” na ochronę środowiska. Przede wszystkim segregowanie śmieci. Tę tabelę musisz znać nawet obudzona w środku nocy, możesz zaproponować wysłanie jej na malia jeśli ktoś jeszcze trochę się gubi z tym co do którego pojemnika. Greta Thunberg to szwedzka, 16 letnia aktywistka, o której warto wiedzieć, bo żyje nią ostatnio cały świat. Jest córką szwedzkiej śpiewaczki operowej i aktora, a także krewną zdobywcy nagrody Nobla w dziedzinie chemii i autora hipotezy globalnego ocieplenia, Svante Arrcheniusa. Świat dowiedział się o niej po strajku dla klimatu, który zorganizowała w 2018 roku. Kilka mocnych przemówień później stała się z jednej strony ikoną walki o środowisko, z drugiej przedmiotem ataków i kpin. Jedni ją podziwiają, inni twierdzą, że jest biednym, zmanipulowanym dzieckiem. Więcej o niej przeczytasz tutaj. Areta Szpura to założycielka marki ubraniowej Local Heroes, które nosili między innymi Rihanna i Justin Bieber. Kiedy zgłębiała tajniki produkcji odzieży, coraz bardziej przerażało ją to, jak przemysł modowy niszczy środowisko. Owocem tego przerażenia jest książka „Jak uratować świat” , z której możemy się dowiedzieć co zrobić, by ziemia nie zniknęła wkrótce pod warstwą brudu i smogu. Warto conieco wiedzieć o ideologii zero waste, czyli życia w taki sposób, by produkować jak najmniej śmieci. Jak to zrobić? Na przykład zastępując plastikowe opakowania ekologicznymi, kupując warzywa i owoce luzem, a nie pakowane w torebki foliowe, używając kosmetyków w wielorazowych opakowaniach. Jeśli chcesz zgłębić ten temat, koniecznie zajrzyj tutaj. 6. O DZIECIACH Jeśli wiesz, że Twój rozmówca ma dzieci, to możesz być pewna, że będzie szczęśliwy jeśli o nie zapytasz. Wyraź zainteresowanie ich wiekiem, tym w jakiej szkole się uczą i jakie mają zajęcia pozalekcyjne. Zapytaj czy jest zwolennikiem wielu różnych zajęć po szkole, czy raczej daje dzieciom luz i czas na zabawę (to dość popularny temat wśród rodziców). Możesz poprosić o pokazanie zdjęcia pociech tylko po to, by pochwalić ich słodkie buźki, bo co jak co, ale wszystkie dzieciaki są przesłodkie. Później wejdź na bezpieczniejszy grunt. Świetny portal dziecięco – rodzicielski, możesz śmiało polecać go rozmówcy Zapytaj czy byli już w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, to punkt obowiązkowy dla wszystkich rodzin z dziećmi, tutaj strona internetowa Powspominaj jak bardzo w dzieciństwie lubiłaś filmy Disneya, kobietom możesz polecać ten quiz, z którego dowiedzą się który książę z bajki do nich pasuje 😉 A tutaj jeszcze artykuł o gwiazdach, które zdobyły sławę będąc dziećmi 7. SPORT, AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA Trafiłaś na towarzyszy ze sportowym zacięciem? Jeśli Ty też lubisz sport, to ok, poradzisz sobie. Gorzej jeśli Twoja aktywność fizyczna zaczyna się i kończy na codziennym podbieganiu to autobusu, a siatkówka bardziej kojarzy Ci się z okulistyką niż ze sportem zespołowym. Na początek przypomnij sobie czy przypadkiem nie grałaś w szkolnym klubie koszykówki albo czy nie chodziłaś na kółko taneczne. To dobry moment, żeby opowiedzieć kilka anegdot z „tamtych czasów”. Nic nie pamiętasz? To chwytaj moje koła ratunkowe: Pole dance, czyli taniec na rurze to popularny ostatnio sport z rodziny akrobatyki, który wywodzi się z indyjskiego tańca mallakhamb. Oczywiście najbardziej kojarzony jest z nocnymi klubami dla panów, ale na szczęście coraz częściej można trenować go w klubach fitnes. 17 października 2017 pole dance został oficjalnie potwierdzoną dyscypliną sportową. Joga. Wiadomo, wycisza, uspokaja, rozciąga ciało. Kojarzymy ją głównie ze stoickim spokojem (hatha joga, najpopularniejsza na zachodzie) , ale są szybsze, bardziej dynamiczne odmiany, na przykład vinyasa czy ashtanga. Warto wiedzieć czym są asany, a są niczym innym jak pozycjami ciała w jodze. Ciekawą odmianą jogi jest bikram, którą ćwiczy się w pomieszczeniu podgrzanym do wysokiej temperatury. Stworzył ją Bikram Choudhury – kontrowersyjna postać, o której więcej dowiecie się z tego dokumentu na Netflixie . A tutaj garść informacji na temat jogi. Trening HIIT (High Intensity Interval Training) czyli 15 minut zamiast półtorej godziny. Litry potu, zmęczenie i szybkie bicie serca. Podobno daje dużo lepsze rezultaty od klasycznego treningu kardio. Polega na wykonywaniu na przemian szybkich ćwiczeń (na przykład intensywny bieg ile tylko sił w nogach) i wolnych (marsz). Są to tak zwane interwały. „American Ninja Warrior” to amerykański, sportowy program rozrywkowy podczas którego uczestnicy pokonują ekstremalne tory przeszkód i własne słabości. Za oceanem już powstają hale sportowe, w których można uprawiać tego typu aktywności. Zdecydowanie jest na to szał! Kiedy Polska? 😉 8. BIEŻĄCE I PRZESZŁE WYDARZENIA KULTURALNE Rozmowę na tematy kulturalne możesz zacząć od prostego „byłam kiedyś w tym budynku na świetnej wystawie koreańskiego plakacisty” albo „lubisz Melę Koteluk? Będzie występować kilka ulic dalej za dwa tygodnie”. Jeśli nic takiego nie przychodzi Ci do głowy, miej zawsze asy w rękawie w postaci ciekawych muzeów, wystaw, galerii, spektakli. Zawsze znajdzie się coś, co chciałabyś zobaczyć albo przeżyć. Muzeum Kosmos to miejsce na punkcie którego oszalała ostatnio stolica. Jest to muzeum multimedialne, które słynie głównie z tego, że można w nim robić wspaniałe zdjęcia (hulają ich już setki na Instagramie). Tutaj znajdziesz więcej szczegółów Równie ciekawym i nieco odbiegającym od definicji typowego muzeum, jest Muzeum Neonów na Mińskiej w Warszawie. Jak możemy przeczytać na ich stronie internetowej: „Celem Muzeum Neonów jest dokumentacja oraz ochrona powojennych reklam świetnych – neonów”. Warto zajrzeć i warto wiedzieć, że jest 😉 Zaglądaj na stronę Kultura dostępna po ciekawe wydarzenia kulturalne w całej Polsce. Wiedziałaś, że Brad Pitt jest uznanym kolekcjonerem sztuki? Natomiast status najdroższego żyjącego artysty należy do Jeffa Koonsa, który całkiem niedawno postanowił przejść na twórczą emeryturę 🙂 9. DIZAJN i ARCHITEKTURA Dizajn to modne ostatnio słowo. Lubimy dizajnerskie rzeczy i coraz bardziej doceniamy to co niepowtarzalne, unikatowe czy wyprodukowane w małej ilości. Koniecznie przeczytaj „Polski design” , żeby orientować się jakie są i były ikony naszego rodzimego dizajnu. Znasz kultowe figurki z Ćmielowa? Zaprojektowali je w latach 50 artyści z Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie, produkowane są do dziś, możesz je kupić tutaj. Po obejrzeniu tego filmu będziesz wiedziała wszystko na temat kultowego fotelu uszaka. Duńczycy są uważani za świetnych dizajnerów. Na pewno słyszałaś o słynnych lampach Louisa Poulsena czy fotelu egg-chair Arne Jacobsena. Warto przejrzeć też przepiękne obrazy Szweda, Carla Larssona, uważanego za prekursora hygge. Przedstawiał na nich przemiłe dla oka sceny z codziennego życia, takie jak tutaj czy tutaj. Możesz polecić rozmówcy kilka sklepów ze świetnym dizajnem, na przykład Yestersen, Rzeczy Same, Fabryka Form czy Polish Design Only. 1. KSIĄŻKA “Zacznij kochać design” | 2. KSIĄŻKA Taschen | 3. KSIĄŻKA Taschen | 4. WAZON Bloomingville 5. LAMPA Moschino | 6. KRZESŁO Magis Flux 10. KUCHNIA Kto nie lubi rozmawiać o jedzeniu? Chyba wszyscy lubimy, a do tego jest to temat, który niezwykle łatwo rozpocząć. Przypomnij sobie co pysznego ostatnio jadłaś, jakie lubisz smaki, która kuchnia ze świata najbardziej Ci odpowiada. Możesz polecić kilka ciekawych restauracji albo zdradzić przepis na swój mistrzowski chlebek bananowy. A z tematów nieco mniej przyziemnych? Gwiazdki Michelin. Czym właściwie są, jak restauracje mogą je zdobyć? Nazwa nieprzypadkowo jest zbieżna z marką opon, bo pomysłodawcami nagród byli bracia Michelin (właśnie ci od opon), którzy w 1900 roku postanowili stworzyć przewodnik po dobrych, francuskich restauracjach. Dziś jest to najbardziej prestiżowa nagroda przyznawana lokalom gastronomicznym, maksymalnie można zdobyć trzy gwiazdki. Tutaj znajdziesz więcej ciekawostek na ten temat. Tutaj poczytasz o wszystkich odmianach wegetarianizmu i skierujesz osoby, które nie do końca orientują się w tym, czym się różni weganin od wegetarianina. Jadłonomia to najbardziej znany i kultowy już blog z wegańskimi przepisami. Dokumenty o jedzeniu warte obejrzenia: Forks over knives o wpływie przetworzonej żywności na nasze zdrowie, „Smaki miast” czyli podróże z Davidem Changiem i jego sławnymi przyjaciółmi, „What the Health” o wpływie diety na zdrowie człowieka. Po obejrzeniu filmu George’a Clooneya nie można spokojnie położyć się spać. Bo obok zabrania głosu w dyskusji o misji mass mediów, reżyser przekazuje nam też parę prawd, które są niezmiernie ważne w kontekście obecnej „walki o media” w Polsce zaproponuj ankietę Zastrzegamy sobie prawo do modyfikacji i zmian tak, lubię rozmawiać o kinie tylko wtedy, gdy film mnie poruszył, zachwycił lub zirytował tak, ale wolę dyskutować na forach internetowych nie, nie potrzebuję tego Ankieta zakończona Głosów: 91 Ankieta z artykułu NIE PISZ Z NIENAWIŚCIĄ I HEJTEM. TAKIE OPINIE SKASUJEMY. Dodaj opinię Odpowiedz 200 rzeczy do omówienia z facetem; O czym warto porozmawiać ze swoją sympatią; O czym warto porozmawiać ze swoją dziewczyną; O czym warto porozmawiać ze swoim chłopakiem; Wskazówki dotyczące wspaniałych rozmów. Bądź szczery! Nikt nie lubi kłamców. Staraj się być otwartym i szczerym w każdej rozmowie. Słuchaj! SURREALISTYCZNE UNIESIENIEJEŻELI MYŚLISZ, ŻE HOLLYWOOD NIE MA NOWYCH POMYSŁÓW, TO… MOŻE BYĆ TO TWOJA Steifer You can read the original version of the z C. Robertem Cargillem – scenarzystą “Sinister” i właśnie ogłoszonego filmu “Deus Ex: Human Revolution” (oba do spółki z reżyserem Scottem Derricksonem), autorem książki “Dreams and Shadows”, oraz byłym krytykiem filmowym pracującym niegdyś dla Ain’t it Cool News (jako Massawyrm), (jako Carlyle), i Rozmowa między innymi o pisaniu, doświadczeniu jakim jest zobaczenie swojej pracy na wielkim ekranie, jego zmianie z krytyki filmowej do bycia częścią Hollywood oraz adaptowaniu gier obcokrajowiec mam obowiązkowe pytanie. Jeżeli dobrze pamiętam to część Twojej rodziny jest z Polski. Mam rację?Tak. Właściwie to cała jedna gałąź mojej rodziny. Moja prababcia wyemigrowała z Polski w 1918 roku i wyszła za mąż również za polskiego imigranta. Więc moi pradziadkowie byli pełnej krwi wiesz coś o polskiej kulturze? O filmach w niewiele. Byłem dzieckiem wojskowego, więc często podróżowaliśmy. Nie miałem czasu spędzać czasu z moją dalszą rodziną. To coś, o czym chcę się dowiedzieć więcej. Druga strona mojej rodziny – ta ojca – jest szkocka. Jestem Szkotem i Polakiem. To skaza na moim wizerunku, którą chcę KTÓREGO NIE WIDZIELIŚMY WCZEŚNIEJWiem, że historia z “Sinister” zaczęła się jako sen, który miałeś po obejrzeniu “The Ring”. Podobno to scena, kiedy postać Ethana Hawke’a znajduje filmy z zamordowanymi rodzinami. Skoro więc główny bohater to pisarz muszę zapytać – jak wiele Ciebie jest w nim?Nie ma wiele mnie w postaci Ellisona. Jest w nim wiele moich obaw. Jest tym, czym ja i Scott boimy się stać – pracoholikami, którzy zaniedbują swoje rodziny. Wykonujemy naszą pracę z prawdziwą pasją, ale nasze rodziny są ważniejsze. Jeżeli moja żona poprosiłaby. bym przestał pisać, to musiałbym to zrobić. Po prostu kocham ją jak część mnie, która naprawdę jest w scenariuszu, jest we wszystkich kłótniach. Kłótnie Ellisona z Tracy pochodzą z mojego życia. Tak, kłócę się z żoną i tego typu rzeczy sobie mówimy. Tracy robi to tak, jak moja żona. Ci, którzy uznali, że te kłótnie brzmią realistycznie, powinni wiedzieć, że takie się uniknąć robienia z protagonisty pisarza, ale chciałem znaleźć naprawdę dobry powód, dla którego ktoś chciałby zająć się tymi filmami, zamiast oddać je policji i odjechać. Dlatego właśnie został pisarzem poszukującym Twoim zdaniem sprawia, że “Sinister” jest unikalny jako horror? W jaki sposób miał być inny od reszty?Po pierwsze i najważniejsze to koncept, którego nie widzieliśmy wcześniej. Jest pełno obrazów o znalezionych filmach (ang. found footage), ale nie widzieliśmy żadnego o gościu, który te filmy znajduje. Nie sprawdzaliśmy, jak to jest znaleźć materiał zawierający te przerażające rzeczy, poskładać go do kupy i spróbować rzecz, na jakiej nam zależało, to zrobić film o nawiedzonym domu, gdzie widownia nie ma wątpliwości dlaczego bohaterowie zostali w domu. Wydaje się, że to nam się udało, a widownia poczuła więź z postaciami. W większości tego typu filmów zastanawiasz się dlaczego nikt nie opuści tego domu, jak tylko dzieje się coś dziwnego. Jak można w ogóle w nim spać po tym wszystkim? A tu stworzyliśmy sytuację, w której wierzysz, dlaczego rodzina zostaje w domu przez cały scenariusz razem ze Scottem Derricksonem. Jak wyglądały wasze relacje przy pracy? Musieliście rezygnować ze swoich pomysłów w drodze kompromisu?Och, zawsze. Scott i ja działamy oraz dopełniamy się naprawdę dobrze. Obaj wierzymy, że ego nie ma miejsca w drużynowym pisarstwie i najlepszy argument powinien wygrywać. Kiedy mieliśmy odmienne zdania to dyskutowaliśmy. Robiliśmy to tak, że każdy z nas rzucał tytułami filmów i mówił: “To działało tutaj w taki sposób.” A potem: “Nie, to działało tylko ze względu na to.” I prowadzilibyśmy takie rozmowy długo, aż jeden z nas dochodził do momentu, w którym zgadzał się z nie byliśmy w stanie dojść do porozumienia to jeden z nas pisałby scenę według obu pomysłów. Wtedy braliśmy je i decydowaliśmy. Było dużo odejmowania i dodawania. Mimo, że pomysł był mój i jest na ekranie, ten film jest tak bardzo Scotta, jak mój. Znacząco wzbogacił ten o to, ponieważ słyszy się dużo o tym, że scenarzyści w Hollywood są nisko w hierarchii, a ty wydajesz się być znaczącą postacią przy tym filmie. Jak bardzo byłeś zaangażowany w produkcję? Czy byłeś na planie przez cały czas?Byłem na planie cały czas oprócz kręcenia filmów w formacie Super 8 mm. To była jedna z takich osobliwych sytuacji, gdzie dzięki biznesowemu modelowi Jasona Bluma (producent filmu – przyp. red), mieliśmy całkowitą kontrolę. Scott miał ostatnie słowo przy filmie i chciał mnie na planie. Moim zadaniem było przede wszystkim chronienie scenariusza. Sprawdzałem, czy nic nie zostało pominięte albo czy ktoś nie nawalił przy jakichś zmianach. Na przykład, kiedy Ethan [Hawke] miał jakieś propozycje zmian w dialogu, albo gdy budżet czy czas zmuszał nas do zmian, to zajmowałem się tym, żeby żadna ze zmian nie zaważyła na jakości i budowie całej byłem zaangażowany. Tak jak mówisz, scenarzysta jest nisko w hierarchii, ale ten film też był nisko w hierarchii. Zrobiliśmy go za 3 miliony dolarów, więc to sytuacja, w której nie mieliśmy ludzi ze studia zaglądających nam przez ramię i liczących fasolek, żebyśmy tylko zaoszczędzili każdego dolara. To było coś w stylu: “Macie pieniądze i dajcie nam dobry film.” I to staraliśmy się filmy kręcone w formacie Super 8 mm. To te znalezione materiały. Jaka jest twoja opinia o gatunku found footage?Myślę, że to świetny koncept i cieszy mnie, że teraz akceptuje się go jako gatunek, a nie tylko zabawkę. Problemem jaki z nim mam jest to, że wielu ludzi uznaje go za wymówkę dla bycia leniwym i widzimy zbyt wiele leniwie zrobionych filmów found footage. Czasem pojawia się coś, jak “Chronicle” i po to właśnie jest found footage. Ci goście wiedzieli, co robią i myśleli nad każdą linijką. Większość myśli, że wystarczy wziąć kamerę, paru aktorów i połazić dookoła. “Wymyślimy sobie w trakcie o czym to jest.” Nie dają sobie czasu, by doszlifować film. Dlatego wiele z nich jest tak beznadziejnych. Ale uważam, że gatunek jako gatunek to fantastyczny pomysł. Uwielbiam to, że istnieje i chciałbym się nim jeszcze pobawić w przyszłości, jeżeli będę miał słyszy się w kursach pisarskich, że główny bohater musi być łatwy do polubienia, ale przecież jest tylu dupków w wielbionych klasykch. Z tego co rozumiem, Ellison Oswalt jest trochę palantem, mało sympatycznym protagonistą. Dlaczego napisałeś taką postać i jak sprawiłeś, by widzowie mu kibicowali?Dlaczego? To postać, która nas interesowała. Jedną z rzeczy w horrorze, by ten zadziałał, jest to, że główny bohater musi przekraczać pewne granice. Czasem bohater musi zaprosić zło i to pozwala widzom nawiązać z nim więź. Tak postąpiliśmy z mówi, że nie możesz nie lubić głównego bohatera, ale to słabe wytłumaczenie tej zasady. Często się to powtarza. To uproszczona wersja tej zasady. Chodzi o to, że protagonista nie musi być sympatyczny, ale musi być interesujący. Musisz mieć kogoś, z kogo widzowie nie będą potrafili spuścić wzroku. Weźmy na przykład Daniela Plainview z “There Will Be Blood”. Nie jest sympatyczny, ale nie da się na niego nie patrzeć. On po prostu dokonuje wyborów, które interesują widza. Kiedy nie dzwoni na policję tylko samemu rozpoczyna śledztwo ze swoich pobudek i w jaki sposób to robi, to widz ma powiedzieć sobie: “O, nie jest taki jak myślałem. Chce zobaczyć, co się z nim stanie.” I to sprawia, że jest ciekawy. Chcieliśmy kogoś takiego kiedy dotarliśmy do końca scenariusza okazało się, że jest mało sympatyczny – stawia swoją rodzinę w niebezpieczeństwie… To był moment, w którym powiedzieliśmy sobie: “Dobra, teraz potrzebujemy naprawdę fantastycznego aktora.” Chcieliśmy kogoś, komu kibicowaliby widzowie pomimo jego zły wyborów. Jest mała grupa aktorów, którzy są w stanie to zrobić i Ethan Hawke był na czele tej listy. Nawet kiedy gra okropnego bohatera to trudno go nie KTÓRY PRZERAZIŁ MPAA“Sinister” zebrał pełno dobrych – jeżeli nie świetnych – recenzji, ale było też parę krytycznych. Jako były krytyk filmowy, jak sobie z tym radzisz?Przyjmujesz krytykę tym, czym jest. To czyjaś opinia. Jest dobry krytycyzm i zły krytycyzm. To co można zrobić, gdy czytasz negatywną recenzję, to próbujesz zrozumieć czy jest szczera. Czytałem świetną recenzję gościa z Wielkiej Brytanii, która była głównie negatywna. Gość przywoływał przykłady z klasycznych horrorów pokazując dlaczego ten horror działał lepiej, wyjaśniając problemy “Sinister” i mówiąc co się udało, a co nie. I to była opinia negatywna, po której pomyślałem, że chciałbym usiąść z tym facetem i pogadać dłużej na ten temat, bo pisze bardzo drugiej strony były recenzje, gdzie recenzenci wygłaszali swoje opinie o “Sinister”, a potem w dwóch-trzecich tekstu pisali o tym, jak bardzo nie cierpią horrorów o nawiedzonych domach i found footage. Czekaj, czekaj. To coś, co wypadałoby powiedzieć na początku. Bo to nie jest tak, że nie podobał ci się ten konkretny film, ale nie lubisz tego gatunku i wszystko, co krytykujesz z tego wynika. Wtedy recenzja to po prostu “Łe, nie lubie takich filmów!” To powinna być twoja recenzja, a nie rozerwanie filmu i potem dodanie tego na krytyk spędzałem dużo czasu ucząc się jak analizować takie recenzje i rozumieć, którzy recenzenci są świetni, a którzy słabi. To ćwiczenie polegające na oglądaniu jak słabi recenzenci piszą o naszym filmie pozytywnie albo negatywnie, a potem znajdywanie tych dobrych krytyków, bo to od nich się uczysz. Goście, którzy naprawdę znają się na rzeczy i chodzą na filmy chcąc je polubić to goście, których warto czytać, bo nawet jeżeli coś im się nie podoba to mają coś do powiedzenia. Ich trzeba szukać. Resztę odrzucasz na bok mówiąc sobie, “To tylko materiał na stertę ocen Rotten Tomatoes.”Mówisz o uczeniu się z recenzji. Zamierzasz myśleć o krytykach i tym, o czym wspominali przy pisaniu następnej rzeczy?Nigdy nie myślisz o krytykach. Myślisz o tym, o czym wspominali w sensie uczenia się na błędach. Możesz z tego czerpać. Po prawdzie, krytycy są bestią samą w sobie. Własną publiką i wszystko, co piszą musisz brać z odrobiną dystansu. Wielkim paradoksem krytyki jest to: by być krytykiem musisz obejrzeć pokaźne ilości filmów. Musisz obejrzeć tysiące nad tysiące filmów, by być dobrym krytykiem. Ale kiedy obejrzysz tyle filmów to jesteś przesiąknięty kinematografią w sposób, w jaki widzowie nie jesteś kompletnie znieczulony! Oglądając trzysta komedii romantycznych, trzysta pierwsza nie zaskoczy cie niczym. Ale kiedy pisze ją ktoś dla czternastoletnich dziewczynek to ta publika nie widziała więcej niż dziesięć czy dwadzieścia takich filmów i ten materiał będzie dla nich nowością. Trzeba o tym pamiętać. Zwłaszcza w przypadku krytyków horrorów, jak nasi. Ci krytycy widzieli setki filmów found footage, bo tyle jest ich na festiwalach, ale publiczność widziała ich ledwie tuzin, bo tyle przenika do kin. Dla krytyka było ich całe mnóstwo, ale dla widza znaleźć balans pomiędzy tym, co mówią krytycy i widownia. Jeżeli krytycy ORAZ widzowie mówią, że coś jest do bani – to jest do bani. A jeżeli widzowie to lubią, a krytycy nie, to musisz się zastanowić, gdzie postąpiłeś w tym dobrze, a gdzie źle. Zawsze jednak musisz pisać swój film jako artysta. Pisać z miejsca, z którego piszesz, do miejsca, które chcesz my zrobiliśmy to, co robi wielu filmowców, czyli znaleźlismy krytyków i filmowców, którzy coś dla nas znaczą i oni się dla nas liczyli. Dla nas to był Roger Ebert. “Jeżeli moglibyśmy przekonać Rogera Eberta, który zwykle nie lubi horrorów, to byłaby to dla nas duża nagroda.” Dorastaliśmy czytając jego rzeczy, oglądając jego program i chcieliśmy jego aprobaty. A on dał nam trzy-gwiazdkową recenzję [na cztery]. “Tak! Udało nam się!” Na końcu mówił, jak przerażony był i jak bał się wracać do domu. I to nasze zwycięstwo. W taki sposób się do tego fan kinematografii, jakie to uczucie wreszcie zobaczyć swoją pracę na wielkim ekranie? Jak wygląda to doświadczenie?[quote]Patrzenie jak publiczność ogląda twój film, coś co wyszło z Twojej głowy, to naprawdę niesamowite doświadczenie.[/quote]To naprawdę surrealityczne, wesołe doświadczenie. Coś, czego nie da się w pełni zrozumieć, do póki tego w pełni nie doświadczysz, bo to bardzo uwzniaślające. To mój film! Już jest! I tak, jak z każdą formą sztuki widzisz tylko błędy. “Oj, ten tekst nie wypadł tak jak chciałem. Rany, mogliśmy użyć innego ujęcia… I ojej…” Widownia tego nie widzi, więc oglądacie dwa różne filmy. Nigdy nie dostajesz tego prawdziwego doświadczenia oglądania tego, co oglądają inni. Patrzenie jak publiczność ogląda twój film, coś co wyszło z Twojej głowy, to naprawdę niesamowite ten film pod kategorię PG-13, a dostało pierwsze, dlaczego robić dojrzały horror z myślą o nastolatkach?Jestem fanem horroru odkąd byłem w brzuchu matki. Dorastałem zakochany w horrorze. Pamiętam jak mialem trzynaście lat, a moi rodzice nie podzielali mojej miłości. Po prostu nie chcieli mnie zabierać na takie filmy, więc musiałem czekać na kasety video. Nie było wielu, które oglądałem w kinie. Czasem udawało mi się namówić rodziców na kupno biletu, ale nie chodzili ze mną na te filmy. Ta część mnie chciała zrobić film dla takich trzynastolatków. Dla miłośników horroru, którzy chcą inteligentnego filmu, bo SĄ dobre, inteligentne horrory w PG-13. Nie trzeba robić ich głupimi. Po prostu nie mieliśmy nagości, przekleństw i zbyt wielu brutalnych scen.[pullquote]Kiedy robisz horror i MPAA mówi, że technicznie wszystko się zgadza z PG-13, ale ten film jest zbyt przerażający to wiedzieliśmy, że zrobiliśmy przerażający film.[/pullquote]Więc co myślisz o decyzji MPAA?Myślę, że to fantastyczne. Mieli racje. Właściwie to był dla nas zaszczyt. Powiedzieli, że powinniśmy dostać niższą kategorię wiekową, ale dostanie Rkę, bo jest zwyczajnie zbyt straszny. Zbyt straszny dla dzieci. Kiedy robisz horror i MPAA mówi, że technicznie wszystko się zgadza z PG-13, ale ten film jest zbyt przerażający, to wiedzieliśmy, że zrobiliśmy przerażający film. Skoro jest zbyt straszny dla dzieci to pewnie tak jest, ale najwyraźniej działa również na dorosłych, bo tych z MPAA wystraszył. Byliśmy dumni. Bo jak na to spojrzysz to dali nam “R za niepokojące brutalne obrazy i trochę grozy.” “Trochę grozy?” Co to ma znaczyć? Znaczy, że byli przerażeni, a to fajny powód by dostać byłeś zawiedziony, że ten trzynastolatek w Tobie nie zobaczyłby filmu?Wiesz, trochę tak. Te trzynastolatki zobaczą go na wideo i zsikają się ze strachu. To jest jasna strona. Część mnie była zawiedziona. Chciałem zrobić inteligentny film, który mogą zobaczyć również nastolatki. Ale trochę pomogła mi świadomość, że niektóre nastolatki poszły na to i uznały go za najstraszniejszy film, jaki jaki ja widziałem był “Koszmar z Ulicy Wiązów”, ale strasznie się zestarzał. Dzieciaki oglądają go i mówią, “Straszny, ale to widać, że jest z gumy, ta ściana wygląda źle”. Nie jest już tak straszny jak w 1984. Boją się teraz na “Sinister” i będą o nim pamiętać dojrzewając. To będzie film, który ich poruszył. To HOLLYWOODTeraz, gdy wszedłeś w świat Hollywood, jaka jest Twoja opinia o nim?Kiedy się tutaj dostaniesz to rozumiesz, dlaczego wiele rzeczy działa tak, jak działa. To w rzeczywistości doświadczenie w stylu oglądania czarnoksiężnika za kurtyną. Dociera do ciebie dlaczego jest tyle remake’ów, dlaczego filmy powstają w taki sposób. Uznaję, że Hollywood nie zasłużyło na całe obwinianie. Należy też winić publiczność. Niestety, publiczność nie chce tego robić. A krytycy chcą łatwego celu. Łatwym celem są studia mówiące: “Rimejki! Chcemy więcej rimejków!” Gdyby ludzie przestali na nie chodzić to nikt nie chciałby rimejków. Chcą robić to, co oglądać chcą ludzie. To ich cały ludzie, którzy tego nie lubią i są głośni w swojej nienawiści. Mimo to zawsze spotkasz ich pierwszych w kolejce na taki film, bo chcą pierwsi oblać go pomyjami. Jeżeli ludzie przestaliby o nich pisać i rozmawiać, a przede wszystkim oglądać, to nikt by ich nie robił. To taki dziwny wzajemny symbiotyczny związek przyczyniający się do powstawania takich wtórnych filmów. Jeżeli ludzie płaciliby za te oryginalne filmy i patrzyli na ich zwiastuny mówiąc: “Nie wiem, co to, ale chcę to zobaczyć!” W przeciwieństwie do: “Łe, nie wiem co to jest, zobaczę to na wideo. Ale idę na ten film, który wiem DOKŁADNIE czym jest, bo widziałem takie filmy dwadzieścia razy.” To wtedy mielibyśmy więcej oryginalnych w latach 70-ych chciała oglądać rzeczy świeże i inne. Teraz publiczność chce to, co widziała tydzień temu, ale trochę zmienione. Dlatego Hollywood jest jakie jest i to właśnie dostrzegam od to było Twoje największe błędne założenie na temat Hollywood? Największa niespodzianka?Byłem w stanie zobaczyć wielu świetnych reżyserów powiązanych z materiałami, których nigdy nie zrobią. Zastanawiałem się dlaczego reżyser jest powiązany z tyloma projektami, a teraz rozumiem ile kucharek jest w kuchni i dlaczego te filmy nigdy nie powstają. Zaczynasz rozumieć dlaczego niektórzy reżyserzy odchodzą z filmów i dlaczego ważne jest to, że tak mi serce wieść, że Gore Verbinski nie zrobi “BioShocka”. Naprawdę czekałem na ten film. Teraz kiedy widziałem, co chciał zrobić kontra to, co chciało zrobić studio – całkowicie to rozumiem. Pewnie zrobiłbym tak samo. Nie mogę mieć mu tego za złe, ale jest mi przykro, że tego filmu nigdy nie była moja największa niespodzianka. Nie da się rzeczywiście zrozumieć tego procesu dopóki przez niego nie przejdziesz. Te dziesiątki i dziesiątki telefonów i spotkań, które nigdy do niczego nie prowadzą i bycie zatrudnionym przy projektach, które umierają, a ludzie nawet o nich nie wiedzą. Wiązano nas z filmami, które po prostu nigdy nie powstały, a my nie możemy mówić o ich powstaniu. Były trzy czy cztery filmy, które prawie ze Scottem zaczęliśmy robić, ale z tego czy innego powodu przestały istnieć. Czasem to sprawa z prawami autorskimi, czasem nawalają ludzie, czasem znika aktor. Widząc to z bliska wszystko nabiera sensu. Czytając blogi o wydarzeniach w zauważasz jak odcięci są bloggerzy od prawdziwej byłeś bloggerem. Jak Hollywood traktuje cię jako byłego “Wroga”?To kolejne błędne założenie. Tak naprawdę Hollywood nie interesuje się zbytnio blogosferą. Jest takie wyobrażenie, że ludzie z Hollywood wiszą nad klawiaturami przeczesując codziennie posty. To nie prawda. Zwykle ludzie z Hollywood dowiadują się, że mówi się o ich projekcie, kiedy ktoś do nich napisze z gratulacjami, bo wpadł na informację w internecie. “Co? Nie wiedziałem, że o tym się mówi.” Więc daleko im do patrzenia na to jak na moim przypadku jestem w szczególnej pozycji. Pracowałem na Ain’t it Cool w czasie złotych lat blogowania. Wtedy, dziesięć lat temu, Ain’t it Cool było The Rolling Stone internetu w oczach Hollywood. Każdy chciał być na nim wspomniany. Był jednym z pięciu najważniejszych blogów, które czytali ludzie. Byliśmy na szczycie i każdy chciał być przez nas lubiany. Mnóstwo ludzi to czytało, bo nie było wtedy wiele innego do czytania w internecie. Teraz każdy albo wie, kim jestem, bo wtedy nas czytał, albo przynajmniej udaje, że wie, bo myśli, że wypada. I to nawet działało na moją czy a oni nie wiedzą o nich wiele. Większość z nich nie spędza czasu na tych stronach. Za to Ain’t it Cool działało na moją korzyść. To jak powiedzenie, że pisało się o rocku dla Rolling Stone. “Więc skoro pisałeś wtedy i wtedy to pisałeś obok Huntera S. Thompsona o tym i o tym!” Podobnie postrzegają Ain’t it tak naprawdę nie traktuje mnie jak wroga. Żadnych: “TY! Ty SKURWIELU! Powiedziałeś wredne rzeczy o mnie!” Zwykle to jest raczej: “Czytałem twoje teksty!” albo mówią, że słyszeli o Ain’t it Cool. Wrogość jeszcze mi się nie Bo pamiętam, że Kevin Smith był na Ciebie wściekły swego czasu i choć wiem, że już to naprawiliście to zastanawiałem się czy jest ktoś z kim miałeś podobną była śmieszna sprawa. Z Kevinem Smithem było tak, że on-line pisał: “Ten Massawyrm!” [Macha groźnie pięścią.] I wspomniał mnie parę razy. Potem spotkaliśmy się na żywo, przedstawiłem się, a on odparł: “Och… Ty jesteś jednym z tych gości, z którymi pokłóciłem się w sieci? Tak, czasem tak mam. Przepraszam.” Zupełnie inna reakcja. Pogadaliśmy o tym i uściskaliśmy okazało się, że Kevin Smith to zwykły koleś, który w internecie jest rozjuszony, a na żywo każdy z nas. W sieci Massawyrm (Pseudonim Cargilla na AICN – dop. red) to taki internetowy troll plujący jadem w jego stronę. W rzeczywistości byłem gościem, któremu podobał się jego film i jest jego fanem. Więc się uściskaliśmy. To działanie internetu. Groźni goście przy klawiaturach niż prawdziwa waśń. Pieprzyliśmy przez internet, a osobiście to było zupełnie co innego. “Lubie cię!” “Ja CIEBIE lubię!” “Uściśnijmy się!” [Śmiech.] No i naprawdę podobał mu się “Sinister”. Szczęśliwe zakończenie historii!DEUS EX CARTAMiałem zapytać czy masz jakieś projekty zaplanowane na przyszłość, ale wiem, że masz. Właśnie czytałem o adaptacji “Deus Ex”, którą sie zajmiesz ze Scottem Derricksonem. To jedna z moich ulubionych gier! Dlaczego ten tytuł? Chciałeś go czy CBS Film przyszło z tym do was?Przyszli do nas jakiś czas temu, kiedy byliśmy bardzo zajęci. Chcieli, by Scott się tym zajął, bo podobał im się “Sinister”. A ja jestem częścią tej “paczki”. Dlaczego to? Z tego powodu, dla którego to Twoja ulubiona gra. Czy to dlatego, bo ma fajną mechanikę strzelania albo stawania się niewidzialnym? Czy może to Twoja ulubiona gra ze względu na historię i patos z tym wszystkim, co się w niej dzieje?Złożoność, To bardzo filozoficzna gra. Jest w niej tyle świetnych i ważnych rzeczy. To z tego typu rzeczy powstaje wielka fantastyka naukowa. To nadaje się na świetny film. Jeżeli zadzwoniliby do mnie z pytaniem czy zrobie film na podstawie “Call of Duty” to raczej bym podziękował. Obejrzałbym taki film, ale nie interesuje mnie pisanie go. Za to “Deus Ex” – jestem wielkim fanem cyberpunku. Uwielbiam historię “Deus Ex”, więc zgodziłem się bez zastanowienia. Tak! To dokładnie taki film, jaki chcę robić – inteligentny, mroczny. Potrafi być naprawdę dziki. Materiał na dobrą fantastykę. Rozmawialiśmy o tym, jak ma to w sobie coś podobnego do “District 9”, “Loopera” (pl. “Pętla Czasu”). Czuć w nim “Blade Runnera” (pl. “Łowce Androidów”). Czuć w nim te wszystkie wielkie filmy fantastyczne, które jak fan serii. Czy mówimy o adaptacji pierwszej części gry czy “Human Revolution” (pl. “Bunt Ludzkości”)?Oni kupili prawa do “Human Revolution.” Nie wiem jak daleko te prawa sięgają i czy dotycząc całego uniwersum Deus Ex. Eidos Montreal się tym zajmuje. Odnoszę wrażenie, że chcieliby więcej niż jednego filmu w tym świecie. “Human Revolution” to prequel, więc zakładam, że po sukcesie pierwszego obrazu mają zamiar sięgnąc po adaptacje dwóch pozostałych części. LUB jeżeli jesteś prawdziwym fanem to JEDNEJ pozostałej części. [Śmiech.]Ale jestem zaznajomiony z pierwszym “Deus Ex”. Nie grałem w niego, kiedy wyszedł. Mam go teraz na komputerze i planuję zagrać, gdy będę miał czas. Za to przez długi czas oglądałem jak mój szwagier gra w niego. Niegdyś mieszkaliśmy w jednym domu – moja obecna żona, jej siostra bliźniaczka i mój szwagier. Byliśmy w wieku studenckim i mieliśmy osobne pokoje. Ich rodzice powiedzieli: “Pewnie w końcu się pobierzecie, ale teraz macie osobne pokoje.” Więc mieszkaliśmy razem, spędzaliśmy razem czas, a także graliśmy w gry. Po wyjściu “Deus Ex” szwagier przyszedł do mnie i mówi: “Musisz przyjść zobaczyć jak gram w tę grę!” Pokazał mi tę grę, a kiedy dowiedział się, że pracuję nad filmem to oszalał: “Robisz adaptację tej gry! [Macha rękami jak szalony.] Jestem największym fanem ‘Deus Ex’!” [Śmiech.] Odparłem, że wiem, bo w końcu mi ją przedstawił. Byłem fanem tego materiału już od dawna. Jak powiedziałem – zgodziłem się bez podobnie zważywszy na fakt, że pamiętam cię ze Więc adaptujesz historię z “Human Revolution” czy tworzysz zupełnie nową w oparciu o nią?Z “Human Revolution”. To dobra historia. Pewnie aspekty trzeba będzie uprościć, bo to taka głęboka i skomplikowana historia z wieloma fałszywymi tropami, ale opowiemy ogólną historię z tej jest mocno osadzona w noir. Możemy oczekiwać bardziej kryminalnego thrillera czy filmu akcji? Bardziej “Strange Days” czy “Total Recall”?Będzie bardziej pasowało obok “District 9” i “Loopera”. Chcemy osiągnąć zdrową mieszankę akcji i inteligentnego komentarza społecznego. Tego “Deus Ex” jest pełen. Na pewno nie chcemy po prostu: [Karykaturalnym głosem.] “Hej! Więcej cyborgów! Wysadźmy wszystko w pizdu! Ekstro! Wybucha! BUM! BUM!” Nie, nie chcemy tego. Publiczność ma wyjść z filmu zastanawiając się czy zmierzamy w dobrym kierunku z technologią i czy, jeżeli ona się tak rozwinie, to powinna być kontrolowana. Chcemy by zadawali po seansie takie pytania. Goście siedzący w internecie przez następne dni rozważający w którą stronę iść, co powinniśmy reakcji w stylu “Incepcji”. To jeszcze jeden z filmów w naszym wzorze. Chcemy dużo akcji, którą ludzie zapamiętają. “Łał! Kiedy to się stało! I potem gość zrobił to! Ekstra!” Tego, ale także tego by dyskutowali na tematy ważniejsze poruszone w filmie. Będziemy szukać tego złotego że nie byłeś zadowolony z innych filmowych adaptacji gier. Co zamierzasz zrobić by ta była lepsza?Twórcy tego rodzaju filmów nie pytają siebie, co fani chcą zobaczyć, a czego nie widzieli. Jest mnóstwo wydarzeń w tle “Human Revolution”, których nie bierzemy udziału i nigdy nie są nam pokazane. Chcemy zgłębić ten świat. Zobaczyć rzeczy, których “Deus Ex” nam nie pokazał, bo robiliśmy tam inne rzeczy. Zależy nam na tym, by fani reagowali zaciekawieniem i ekscytacją widząc nowe rzeczy podczas seansu. Chodzi o dodanie do ich doświadczeń z gry, a nie tylko wyciągnięcie paru rzeczy, które nam się podobały i wrzucanie ich do kotła. Tak powstaje niepełny produkt. Trzeba coś właśnie problem z przenoszeniem komiksów, książek czy gier na ekran. Trzeba pamiętać o tym, że robisz coś w innym medium i nie możesz kopiować z gry do filmu. Musisz dodać i to w taki sposób, że nie popisujesz się jakimiś “kul” pomysłami, “Lubię ‘Deus Ex’, ale chciałem by Adam Jensen był dziewczyną i mógł robić tamto i siamto, bo chce takiego filmu.” Trzeba pomyśleć o tym, czego chcą fani, ale czego nie widzieli, i pokazać im jak podekscytowani byli ludzie “Władcą Pierścieni.” Chcieli zobaczyć Golluma, to jak wygląda jakaś bitwa. Trzeba szukać takich rzeczy i taki jest nasz plan przy projekt ponownie powstaje ze Scottem Derricksonem. Wydawało mi się, że słyszałem coś o kontynuacji “Sinister”?Nie wiem. Nic oficjalnego w tej sprawie nie ma. Wszyscy o to pytają. Mówią, że po filmie widać materiał na kontynuacje, ale film wciąż jest w kinach. Ciągle ma premiery w nowych krajach. Nadal czekają, żeby zobaczyć jak to się potoczy dalej, nim powiedzą nam: “Tak! Róbcie dalej!”[pullquote]Każdy może wyreżyserować film, ale mało kto może go wyreżyserować dobrze[/pullquote]Jest coś, co chcesz zrobić samemu? Na przykład reżyseria?Nigdy. Nigdy nie chcę reżyserować. Nie mam do tego oka. Jedną z rzeczy, których się nauczyłem podczas pracy ze Scottem na planie filmu, jest to, że każdy może wyreżyserować film, ale mało kto może go wyreżyserować dobrze. Wymaga to bardzo konkretnych umiejętności, które mało kto posiada. Ja nie posiadam. Większość ludzi nie posiada. To wymaga swego rodzaju obsesji nad pewnymi elementami, której ja nie mam. Mam ją jeżeli chodzi o pisanie. Dlatego tak wielu pisarzy chciałoby pisać cała noc i szybko tworzyć. Żeby robić takie rzeczy musisz uformować odpowiednio siebie. Ja nie jestem uformowany do roli ten czas będę pisał scenariusze ze Scottem. Rzeczy, które będę robił sam to moje książki. Pierwsza wychodzi w lutym w Wielkiej Brytanii i Stanach.“Dreams and Shadows”, prawda?Tak! Mam ogromną nadzieję, że ktoś w Polsce ją wyda. Bardzo chcę zobaczyć, jak będzie wyglądała polska okładka, bo polscy artyści są zadziwiający! My Amerykanie kochamy polskie plakaty i okładki. Polska artystyczna estetyka jest niesamowita. Trzymam kciuki, żeby wyszło polskie tłumaczenie mojej książki, żebym mógł się nacieszyć fajną okładką. Choć ta Brytyjska jest naprawdę kozacka! Amerykańska też. Kocham je obie, ale naprawdę trzymam kciuki za polskiego artystę, który się nią zajmie. Mam taką nadzieję. Póki co w Wielkiej Brytanii i Stanach będzie w że ma to być połączenie stylów Neila Gaimana, Guilermo del Toro i Williama Burroughsa? O czym to jest?To miejskie fantasy. Historia o dwóch chłopcach, których drogi ścierają się ze względu na supernaturalne wpływy, kiedy są dziećmi oraz o tym, jak miesza im to w głowach, gdy dorastają. Jestem z niej zadowolony. Recenzje są bardzo pozytywne. To wyszło niejako dzięki “Sinister”?Tak, to dziwna historia. Scott i ja przyjaźniliśmy się, więc kiedy dowiedział się, że mam książkę, to chciał ją przeczytać. Był jedną z pierwszych osób. Przeczytał, pokochał i pomógł mi znaleźć agenta. Pijąc razem w Vegas przedstawiłem mu pomysł na “Sinister”, a on już wiedział, że dobrze piszę, więc postanowił byśmy zrobili ten film razem, zamiast odkupić ode mnie pomysł. Gdy udało nam się sprzedać scenariusz to manager Scotta został również moim i znalazł mi agenta w Hollywood. Wtedy inni agenci odkryli, że mam książkę. Tak moim agentem został Peter McGuigan, który pokazał ją wydawcom. Jedna rzecz karmiła drugą, ta karmiła drugą, ta karmiła następną. Tym sposobem sprzedałem obie zaadaptować ją na potrzeby filmu, czy raczej w stylu Alana Moore’a chcesz, by to zostało książką i niczym więcej?Zaadaptuję ją, jeżeli ktoś zechce. Teraz to dla mnie książka i mam możliwość pracowania nad innymi filmami. Na pewno nie chciałbym tego robić teraz, bo żyłem tą książką bardzo długo. Ale jeżeli wyjdzie i będzie popularna, to jak minie trochę czasu to z chęcią się nią zajmę. Cieszę się z innych projektów pomiędzy Ernie’ego Kleina, który napisał “Ready Player One” i potem go sprzedał, a następnie ktoś kupił prawa do adaptacji. Napisał książkę, a potem kilka wersji scenariusza. Teraz podróżuje i sprzedaje “Ready Player One.” Żyje tą książką od półtora roku. Do tego pracował nad nią siedem lat. Ja jestem zadowolony, że mogę trochę odpocząć od mojej. Dziękuje Ci bardzo za tę że mnie poprosiłeś, Janek. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi z innych krajów o premierze. Było naprawdę interesująco!Chętnie podzielę się z tobą moją opinią na temat filmu, gdy go proszę! Po pierwsze dlatego, że coś, co dzisiaj jest absolutną niszą, jutro może stać się arcypopularne (vide: ideologia antyszczepionkowa, rozmaite teorie spiskowe, alternatywne medycyny itd.); po drugie dlatego, że zadanie oddzielania rzeczywistości od nierzeczywistości nie powinno ograniczać się wyłącznie do warunków laboratoryjnych.
Przejdź do zawartości Czasopismo kulturalno-społeczne O NASPROFILREDAKCJAAUTORZYTEKSTYFOTOGRAFIEMULTIMEDIAWYDAWCAWSPÓŁPRACAWSKAZÓWKI DLA AUTORÓWWYŚLIJ TEKST/ZDJĘCIE/FILMCALL FOR PAPERSKONTAKTARCHIWUMREKLAMAOFERTAKONTAKTREDAKCJAREKLAMA/PATRONATWYDAWCA Ludzie potrzebują historiiOferujemy publiczności autentyczną przemowę kogoś, kto chce się podzielić własnym doświadczeniem – coś innego, coś świeżego, coś jednostkowego. Indywidualne spojrzenie, a nie zbiór pożyczonych myśli. Rozmowa z Ewą Spohn – kuratorką konferencji TEDx Kraków – o tym, dlaczego świat pokochał kilkunastominutowe prelekcje. Jak wyjaśniłabyś laikowi, czym jest TED? W największym uproszczeniu: TED to międzynarodowa konferencja. Odbywa się dwa razy do roku. Wszystko zaczęło się od spostrzeżenia, że światy technologii, rozrywki i designu przenikają się, ale ludzie zajmujący się tymi dziedzinami, nie rozmawiają ze sobą. Wymyślono więc konferencję, aby mieli okazję się spotkać. Każdemu dano maksymalnie 18 minut na opowiedzenie o idei, którą chciałbym się podzielić. Twórca formatu – Richard Saul Wurman – w 2001 sprzedał TED-a Chrisowi Andersonowi. Ten uczynił z niego wydarzenie non-profit. Zaczął filmować wystąpienia i publikować je przez swoją stronę. To był strzał w dziesiątkę. Nagrania – obecnie publikowane również na kanale YouTube – obejrzano 10 miliardów razy. TED działa dziś na wielu płaszczyznach: jest strona internetowa, konferencje, nagroda TED prize… To ciągle rozrastająca się struktura. Ja działam w ramach programu TEDx – lokalne konferencje oparte na formacie głównej konferencji ale organizowane niezależnie przez grupy fanów TED. Jakie są różnice pomiędzy TED-em a TEDx-em? TEDx ma lokalny zasięg. Wybieramy samodzielnie prelegentów, przygotowujemy ich, znajdujemy sponsorów. TEDx działa na licencji, musimy więc trzymać się odgórnych zasad. Filmiki z wystąpieniami, które publikujemy u siebie na stronie, TED wrzuca na swój kanał YouTube, a najlepsze z nich mają szansę przejść na jego stronę internetową. Selekcja jest ostra: na razie jesteśmy jedynym TEDx-em z Polski, który ma dwa nagrania na ich portalu. Jakich zasad trzeba przestrzegać organizując TEDx? Jest ich wiele, podam te najbardziej ogólne. Przede wszystkim obowiązuje nas zakaz zarabiania na TEDx-ie. Nie wolno nam się wiązać z innymi inicjatywami, czyli np. nie moglibyśmy się stać częścią jakiegoś festiwalu. Nie możemy pozwalać sponsorom, aby prezentowali swoje firmy w sali głównej konferencji. To jest kuszące, żeby sponsor wygłosił małą prelekcję na początku – minutę, może dwie i z głowy. Łatwo ulec presji, ale to powoduje utratę zaufania słuchaczy i TED-a. Dlatego dużo czasu poświęcamy w naszym zespole marketingowo-promocyjnym na tworzenie ciekawych strategii. Typowe standy, rozdawanie ulotek i długopisów już nikogo nie interesuje. Współpracujemy więc z firmami tak, aby zaoferować im coś, co wesprze ich markę. Co jest takiego w formule TED-a, że pomyślałaś „Robię to!”? Jestem fanką TED-a. Dzięki niemu dowiaduję się o istnieniu obszarów, o których nigdy w życiu nie myślałam, ani nie słyszałam. Podoba mi się otwartość prelegentów – nawet jeśli przemawia najwybitniejszy profesor, mówi po ludzku, z pasją. Chciałabym, żeby tak wyglądała edukacja. Byłam na pierwszym w Polsce TEDx-ie w Warszawie, gdzie dostałam dużą dawkę energii i przekonałam się, że w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy robią świetne rzeczy. Pomyślałam, że powinniśmy więcej o tym mówić. Wtedy zapadła decyzja o przygotowaniu krakowskiego TEDx-u. Ludzie dzielą się podczas TEDx-ów przede wszystkim myślami, ideami, historiami – ty, mówiąc o Warszawie, powiedziałaś o zastrzyku energii. I rzeczywiście tak jest – po obejrzeniu kilku wystąpień można się poczuć naprawdę naładowanym i zainspirowanym. Dokładnie. Kiedy współpracujemy z prelegentami, przypominamy im, że to nie jest wykład akademicki. Nam nie chodzi tylko o przekazanie informacji, ale o zarażenie entuzjazmem, pasją. Zachęcamy ich, żeby nie bali dzielenia się tym. Myślę, że dla Polaków to jest szczególnie trudne, bo chcą być bardzo skromni, nie chwalić się. A czasami tego potrzeba. TED daje nam kilka wskazówek, jak powinniśmy szukać prelegentów. Mówią: „Nie zapraszajcie gwiazd, róbcie gwiazdy ze swoich prelegentów”. Pomyślałam właśnie, że te konferencje przypominają trochę talent show, tylko nie chodzi tu o artystyczne umiejętności, ale o sztukę życia. W pewnym sensie tak. Nie chcemy jednak, żeby to wszystko szło w stronę rozrywki, występu i odbywało się kosztem idei. Naszym celem nie jest zapewnić słuchaczom show, który niczego nie zmieni w ich życiu, ale naprawdę ich zainspirować. Żebyśmy oglądali ludzi takich jak my, którzy opowiadają nam coś zupełnie niespodziewanego. Z ostatniego roku pamiętam wystąpienie bardzo skromnego lekarza, Michała, który jest też astronomem. Wybudował we Włoszech obserwatorium i razem ze studentem z Krakowa (również Michałem) szukają planetoid. Zrobili to samodzielnie od podstaw, czyli od projektu – bo, jak sami mówią, „nie możesz iść do sklepu, wyjąć karty kredytowej i powiedzieć poproszę obserwatorium”. Od różnych instytucji zbierają dane o kierunkach teleskopów. Algorytm napisany przez studenta, analizuje je i identyfikuje „wolne” miejsca na niebie. Tam właśnie kierują polski teleskop. Dzięki temu panowie znaleźli przez dwa lata już blisko dwadzieścia asteroid! Do tej pory, przez wszystkie lata, polscy naukowcy odkryli jedną! Dla mnie to ludzie ze wspaniałą pasją. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Tylko trzeba te historie umiejętnie przekazać. Czy udzielacie wsparcia prelegentom? Coaching to często najtrudniejsza część przygotowań do konferencji. Współpracujemy z prelegentami już trzy miesiące przed wystąpieniem. To często osoby z doświadczeniem w publicznych wystąpieniach, więc mają opór przed specjalnym szkoleniem. Pytają: „15 minut? Co to za trudność?”. Ale zmieścić się w tym czasie z inspirującą opowieścią – to wcale nie takie łatwe. Poza tym – jeśli ustalimy, że czyjeś wystąpienie trwa 12 minut, to nie można go potem przedłużyć. TED cały czas analizuje pojawiające się prelekcje i dzieli się wskazówkami pomagającymi tworzyć ciekawe wystąpienia. Nasza rola polega na oddawaniu głosu osobom z ciekawą perspektywą na problem, a nie z potrzebą autopromocji. Dzięki temu oferujemy publiczności autentyczną przemowę kogoś, kto chce się podzielić własnym doświadczeniem – coś innego, coś świeżego, coś jednostkowego. Indywidualne spojrzenie, a nie zbiór pożyczonych myśli. Ludzie przychodzą do Was z gotowymi pomysłami, czy one się dopiero wykluwają z czasem? Jak to się odbywa? Najczęściej mamy temat, a potem szukamy ludzi. Pomagają w tym gazety, internet – trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Często dostajemy rekomendacje od społeczności TEDx, robimy research. Trzeba też wyczuć, czy ktoś chce w ogóle wystąpić. Zdarzają się przypadki, że ktoś najpierw się godzi, a potem rezygnuje. Pamiętam ekonomistę. który stwierdził, że jego pomysł nie jest jeszcze na tyle przemyślany, żeby mógł o nim publicznie opowiedzieć. Nie można nikogo zmuszać do występu. Chociaż czasem warto ponaciskać. Tak było z moim przyjacielem, który zgodził się tylko dlatego, żebym w końcu dała mu spokój. Ma on wadę genetyczną aorty. Ludzie cierpiący na nią umierają przeważnie w wieku ok. 40 lat, ale on powiedział sobie: „Ja nie mam zamiaru umrzeć. Moja aorta to szlauch, który pękł. Wiem, jak go naprawić. Trzeba ją czymś owinąć”. Jest inżynierem, zaprojektował sobie implant. Przekonał lekarzy, żeby mu to wszczepili. Był pierwszym pacjentem poddanym tej metodzie. Alternatywą byłaby transplantacja i zażywanie leków, co obniża jakość życia. Dzięki swojej determinacji od dziewięciu lat żyje zupełnie normalnie. Prelekcja dostała się na stronę TED-a, co jest sukcesem. Ale historia ma ciąg dalszy. Autor starał się, aby opracowana przez niego metoda stała się powszechnym sposobem leczenia tej przypadłości. Po opublikowaniu filmiku znacznie wzrosła liczba chętnych do testów klinicznych. Zgłaszają się też do niego lekarze! For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Konsekwencje rzeczywiście są zupełnie niemożliwe do przewidzenia. Zwłaszcza w tych lokalnych TEDx-ach jest dużo prostych historii, opartych na jednostkowych doświadczeniach – na przykład o tym, jak ktoś poradził sobie z nieśmiałością. To może działać nie tyle w skali społeczeństwa, ale jednostek. Kiedy słucham prelekcji związanej z problemem, z którym zmaga się jakaś znajoma mi osoba, to natychmiast wysyłam jej link do filmu. Robię dokładnie tak samo. I o to właśnie też chodzi w TED-zie – żeby się łączyć. Ostatnio furorę zrobiła prelekcja kucharki z Danii, która mówiła, co faktycznie się robi w trakcie pieczenia chleba: że to jest połączenie z ziemią, z rolnikami, z pogodą, że to także coś politycznego. Ludzie wysyłają jej zdjęcia chlebów, które pieką, śledzą na Facebook’u i Twitterze. Zjednoczyła ich bardzo prosta, codzienna czynność. To jest też taka osobista wskazówka, żeby nie bać się pokazywać ludziom prawdziwego siebie. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę To tajemnica indywidualnej perspektywy, o której wspominałaś – jedna osoba wykonuje mechanicznie czynności z przepisu, a inna widzi w tym całą filozofię. Myślę, że TED rozwinął się dlatego, że ludzie potrzebują historii – one pomagają nam uporządkować świat. Zawsze opowiadaliśmy sobie historie i nie przestaniemy tego robić. One dają też nadzieję, że da się pokonać trudności – nawet w pojedynkę. Ludzie opowiadają nieraz o bardzo osobistych sprawach, słuchacze bywają wzruszeni. Może zainteresowanie TED-em wynika też z tego, że coraz mniej ze sobą rozmawiamy o ważnych sprawach w życiu codziennym – że skupiamy się na pracy, kupowaniu… A głód drugiego człowieka pozostaje. Myślę, że to szczególnie ważna kwestia w przypadku Polski: mamy tu bardzo niski poziom zaufania do drugiego człowieka. Nasze wydarzenia są zorganizowane tak, żeby przełamywać bariery w kontaktach między ludźmi – również podczas samej konferencji. W przerwach podajemy kawę, herbatę, lunch, zachęcamy ludzi do spędzenia z sobą czasu. Czy TED jest wyłącznie pozytywnym zjawiskiem? Nie przychodzi mi do głowy żaden zarzut… Niektórzy to właśnie krytykują – zawsze jesteśmy pozytywni. Wykłady z konferencji są czasem uznawane za zbyt płytkie. Wydaje się, że tę perspektywę przyjmują specjaliści w danym temacie, którzy zapominają, że nasze prelekcje służą do zainspirowania, a nie wyłożenia wiedzy. Niektórzy mówią, że prezentowane pomysły są zbyt utopijne. Są też zarzuty, że wystąpienia nie przekładają się na konkretne działania. Ludzie narzekają „Było tyle TEDtalków na temat edukacji – dlaczego edukacja nadal kuleje?”. Mocno krytykowana jest prelekcja Kena Robinsona (skądinąd: miała już 10 milionów odsłon). On tłumaczy, czemu edukacja zabija kreatywność, ale nie mówi, co można z tym zrobić. W opinii ludzi w wystąpieniach powinny być podane rozwiązania. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Utopijne jest myślenie, że 15-minutowa prelekcja naprawi nawarstwione przez lata problemy edukacji. Prezentacja pomysłu nie jest czarodziejską różdżką, za dotknięciem której zmienia się świat – bo tak nie działa żadna idea. Trzeba ją dopiero realizować, wcielać w życie… Prelekcja może jednak kształtować świadomość słuchaczy – osób, które wkrótce zaczną wymagać takiej zmiany i dążyć do niej. To jest coś, nad czym TED się zastanawia: jak te idee przekładać na realizację, jak prowadzić do większej aktywności. My w Krakowie też o tym myślimy. Czasem chodzi o bardzo proste rzeczy – jak nasz ubiegłoroczny temat „MAKE”, czyli działaj, rób. Nawiązywaliśmy do kultury majsterkowiczów. Przygotowaliśmy maker space, gdzie ludzie mogli samodzielnie coś wykonać – biżuterię, roboty ze szczoteczek do paznokci. Różne warsztaty odbywały się też w całym mieście – np. nauka pieczenia chleba czy kręcenia filmów komórką. Zachęcaliśmy w ten sposób ludzi, żeby nie tylko słuchali prelekcji, ale sami spróbowali coś zrobić. TED podpowiada ludziom, jak mogą przyczyniać się do realizacji tych pomysłów prelegentów, które im się spodobały. Na ich stronie pojawiają się konkretne wskazówki, jak wspierać wybrane idee. TED podsuwa różnorakie pomysły, z których można skorzystać. Jak choćby TED-ed, czyli gotowe pomoce naukowe dla nauczycieli. To materiały wykorzystujące prelekcje TED-a do wprowadzenia uczniów w określone tematy. Trzeba to bardziej promować w Polsce, bo ułatwiłoby pracę pedagogów. W Krakowie pojawiły się też inne formuły jak np. TEDx Kids lub Youth – jak one funkcjonują? TEDx Youth i Kids organizują inne zespoły, bo każdy może wystąpić o licencję. Pomysł polega na tym, że dzieci poniżej 12 roku życia opowiadają o swoich pomysłach, zainteresowaniach i tym, co dostrzegają w otoczeniu – np. problemie transportu w mieście czy kwestii sympatii w klasie. Dla mnie wartość TEDx Kids polega przede wszystkim na tym, że dzieci uczą się prezentować przed ludźmi i mówić otwarcie to, co myślą. Wielokrotnie, kiedy słuchałam prelekcji TEDx Kids byłam zaskoczona, jak głęboko dzieciaki potrafią myśleć o problemach, które dotyczą nas wszystkich. Oczywiście idzie za tym cała debata – czy dzieci powinny być po prostu dziećmi i nie martwić się o nic, czy powinniśmy zachęcać je do myślenia na temat świata dookoła. Może problem szkoły polega właśnie na tym, że uwagę dzieci kieruje się w świat wyabstrahowanych z codzienności teoretycznych problemów, zamiast skupiać ją na otaczającej rzeczywistości. Tak – szkoła powinna pozwalać im kwestionować rzeczywistość, zadawać pytania. Nie mam dzieci i nie jestem z Polski, więc moje uwagi są intuicyjne. Podobne spostrzeżenia miałam po obejrzeniu prezentacji TEDx Youth – bliźniaczej formuły, w której prezentuje się młodzież. Wy natomiast co miesiąc organizujecie TEDx Cinema… Na czym polega ta formuła? Organizowanie konferencji TEDx trwa około ośmiu miesięcy – nie da się takiego dużego wydarzenia przeprowadzić częściej niż raz w roku. TEDx Cinema jest dość łatwy do zorganizowania, a zapewnia nam stały kontakt z ludźmi, którzy chcą działać w Krakowie. Chcieliśmy zrobić coś więcej, niż oglądanie TED-a: ktoś wybiera temat i dwa-trzy filmiki do niego, a potem prowadzimy dyskusję. Zwykle przychodzi 60-80 osób. To fajny sposób, żeby utrzymać zaangażowanie ludzi. Oprócz tego robimy jeszcze TEDx Kraków Live, gdzie oglądamy na żywo transmisję konferencji głównych TED-a w czasie rzeczywistym. Przychodzi ok. 300 osób. Wolontariusze poświęcają TEDx-owi swój wolny czas, co wg ciebie dostają w zamian? Po pierwsze fun – dobrze się bawią. Po drugie: nabierają nowych umiejętności. Tak naprawdę to jest mała firma. Zespół liczy ok. 30 osób, mamy różne funkcje – od fundrisingu przed marketing, administrację, prowadzenie mediów społecznościowych, research, coaching prelegentów po produkcję wydarzenia. Dopóki się czegoś takiego nie zorganizuje, nie można mieć świadomości, na ilu płaszczyznach trzeba pracować, żeby wszystko zadziałało jako spójna całość, Mamy już trochę doświadczenia, więc możemy je przekazywać. Trzecia rzecz: jeśli ktoś ma pomysł na rozszerzenie naszej działalności, to może go tutaj zrealizować. Wszyscy czują, że mają realny wpływ, na to, co się tutaj wydarza? Chciałabym tak myśleć. Takie są nasze cele. Oczywiście na wszystko jest odpowiednie miejsce i pora, bo mamy określoną datę konferencji i nie możemy sobie pozwolić na sypanie pomysłami tydzień przed. Ale jest faza, kiedy każdy może zaproponować własne rozwiązanie. Rozwój TED-a i TEDx-ów w ostatnich latach jest imponujący. Dokąd będzie zmierzał – co z tego wyniknie? Jak myślisz? Pozytywne rzeczy przyciągają pozytywnych ludzi. Czas pokaże, co z tego wyniknie. Wierzę, że coś dobrego, bo TEDx to miejsce, gdzie można spotkać osoby, które chcą wspólnie działać dalej. Kreować zmianę. Dziękuję za rozmowę. Ewa Spohn, Katarzyna Piwońska KULTURA ENTER 2021 | PISMO WYDAWANE OD 2008 Ciasteczka Tracking Cookies Witryny zewnętrzne YouTube Vimeo SoundCloud Facebook Flickr Twitter Google Maps Polityka prywatności Nasza strona korzysta z plików cookie ("ciasteczek") aby zapewnić Państwu jak najlepsze doświadczenie podczas przeglądania naszej strony. Wśrod plików cookie wyróżniamy ciasteczka niezbędne, które są przechowywane w Państwa przeglądarce ponieważ wymagane są do poprawnego działania podstawowych funkcji strony. Stosujemy także pliki cookies pochodzące od stron trzecich, które pomagają nam analizować i rozumieć, jak korzystają Państwo z naszej strony. Te ciasteczka będą przechowywane w Państwa przeglądarkach tylko za Państwa zgodą. Można tą opcję wyłączyć. Rezygnacja z niektórych z tych plików cookie może jednak mieć wpływ na wygodę przeglądania. Polityka prywatności
KX2C8L. 130 462 395 65 356 441 276 18 461

dlaczego po obejrzeniu filmu warto o nim rozmawiać z innymi