Yet that difference would seem to make the bomb robot less scary than a gun-launched bullet. Once the human operator has discharged his gun, the bullet does its work. By contrast, the police bomb robot requires two human acts to wreak its havoc: First, the officers send the bomb robot on its mission; and second, they remotely detonate the bomb.
›@lordjahu›iRobot Roomba 886 idealnym kompanem podczas 19:27W dzisiejszej recenzji mam przyjemność przedstawić wrażenia z kilkudniowych testów domowego robota odkurzającego. Dzięki życzliwości firmy iRobot, otrzymałem model Roomba 886. iRobot to amerykańska marka zajmująca się konstruowaniem oraz tworzeniem wyspecjalizowanych robotów do walki, obrony jak i do zastosowań domowych. Opisywany model jest urządzeniem sprzątającym i o nim jest ta recenzja, choć wiem że większe zainteresowanie wzbudziłby robot do rozbrajania bomb :)Urządzenie otrzymujemy w dużym kartonowym pudełku na którym znajdziemy informacje o funkcjach i specyfikacji urządzenia. W środku znajduje się instrukcja obsługi, dodatkowy filtr, "wirtualna latarnia", stacja dokująco-ładująca z okablowaniem oraz tytułowa Roomba 886. Urządzenie na starcie wyposażone jest w akumulator oraz filtr typu HEPA służący do lepszej filtracji powietrza. Biorąc urządzenie do rąk zauważymy iż producent wyposażył je w uchwyt do przenoszenia. Szczególnie przydatny okaże się w przypadku rozładowania baterii lub niezapowiedzianych odwiedzin u na urządzenie z góry zauważymy iż na jednym z boków znajduje się mała okrągła wypustka. Jest to czujnik związany stricte z komunikacją ze stacją dokującą lub wykrywający wirtualną ścianę, ale o niej później. Po przeciwległej stronie zauważymy specjalne wycięcie z przyciskiem na zwalnianie pojemnika na zebrany przez urządzenie brud. Pancerzyk urządzenia został wykonany z dobrej jakości plastiku, który nie zarysuje się lub nie wygnie z kontaktem ze ścianą bądź elementami metalowymi. Na środku urządzenia znajduje się tarcza sterująca z klawiszem Clean, odpowiedzialnym za uruchamianie urządzenia i zainicjowanie sprzątania. Poniżej znajdują się cztery klawisze odpowiedzialne za ustawienia stacji dokującej, datę, kontrolę pojemnika, programowanie pracy oraz funkcje sprzątania. Nad nimi oraz dookoła klawisza Clean zlokalizowane są powiadomienia, które wyświetlają się w momencie ich zajrzymy na urządzenie od dołu zwrócimy uwagę na dwa kółka na resorach zlokalizowane po przeciwległych stronach oraz małe obrotowe kółko przednie. Taki system pozwala na zwiększoną mobilność, nawet na trudnym terenie w domowej dżungli. Na środku zlokalizowane są dwa wałki zbierające brud oraz wspomniany wcześniej zatrzask na pojemnik. Na krawędziach zlokalizowane są czujniki wysokości urządzenia a na przodzie zauważymy punkty styku ze stacją dokującą. Na boku frontu zlokalizowana jest wirująca szczotka boczna zbierająca brud z trudno dostępnych miejsc, np. rogów ścian oraz innych trudno dostępnych zestawu dołączana jest stacja dokująca pełniąca rolę bazy urządzenia, gdzie może ono uzupełnić zapasy energii. Stację podłączamy kablem do gniazdka sieciowego oraz pewnie przytwierdzamy do płaskiej powierzchni, najlepiej przy ścianie. Nie powinna się ona ślizgać dzięki zastosowaniu gumowego podkładu. Musimy zadbać by stacja nie zmieniała położenia podczas wjeżdżania na nią Roomby gdyż może się to skończyć długim czasem inicjowania podłączenia. W razie problemów polecam taśmę dwustronną. Producent wyposażył zestaw w bardzo pomocne urządzenie zwane "wirtualną latarnią". Kładąc je przy progu pokoju, wskażemy urządzeniu by nie opuszczał danej lokalizacji sprzątając w jednym miejscu lub opuścił ją dopiero po posprzątaniu tej pierwszej. Przydatny bajer w przypadku gdy chcemy mieć porządnie wysprzątane przystąpimy do sprzątaniaNa początek powinniśmy urządzenie naładować. W tym celu podłączamy Roombę pod stację dokującą i czekamy na diodę sygnalizującą pełne naładowanie. W tym czasie dobrze jest przewertować instrukcję obsługi urządzenia, gdyż ładowanie może potrwać do dwóch godzin. Wszystko zależne jest od procentu wytraconej baterii. Po pewnym czasie możemy zacząć inicjację ustawiania parametrów sprzątania. Na początku ustawiamy język komunikatów głosowych. Nie, w tym modelu nie ma sterowania głosowego. Opiera się on raczej na komunikacje gdy bateria się rozładuje lub w przypadku gdy pojemnik zostanie wypchany po brzegi wybieramy metodę sprzątania. Tych mamy dwie. Możemy zdecydować się na ruch spiralny lub wzdłuż ścian po większej powierzchni. Sprzątanie miejscowe też nie będzie dla tego modelu problemem. Za sprawą czujników brudu, gdy urządzenie wykryje większe skupisko sypkich elementów zainicjuje intensywne sprzątanie w tym dzieła! Idę na zakupy, Ty 886 może zostać tak zaprogramowana iż sama ruszy na walkę z brudem o ustalonej godzinie. Wystarczy określić dzień oraz godzinę w której urządzenie samoczynnie uruchomi się i zacznie wykonywać postawione przez nas zadania. Podczas sprzątania może okazać się iż urządzeniu zaczyna brakować energii. W tym celu wróci ono automatycznie do stacji dokującej, a gdy dostatecznie się naładuje powróci do miejsca gdzie ostatnio było by zainicjować sprzątanie musimy się schylić i nacisnąć przycisk CLEAN na urządzeniu. Spodziewałem się że w zestawie znajdę jakiegoś pilota lub możliwość sparowania urządzenia z telefonem by uruchomić je bezprzewodowo. Roomba 886 takiej funkcji niestety nie oferuje. Po wciśnięciu klawisza, dzięki technologii iAdapt urządzenie podejmuje decyzje w czasie rzeczywistym i zaczyna nakreślać mapę sprzątanego terenu, omijając wrażliwe przeszkody. Zgrabnie porusza się po podłodze i dywanie, efektywnie czyszcząc podłoże z brudu. W związku z tym iż ten model w dużej mierze koncentruje się na dokładnym czyszczeniu nawet najbrudniejszych miejsc, alergicy oraz osoby posiadające w mieszkaniu zwierzęta docenią jego walory. Filmowe przedstawienie działania zostawię na froncie szczotka boczna z wielką precyzją daje radę wymieść z kątów oraz przy ścianie zalegające pokłady kurzu. Dzięki małym rozmiarom, urządzenie poradzi sobie w każdych warunkach. Podjedzie pod niskie meble, łóżka oraz miejsca które przez ten czas wymuszały na nas zginanie kręgosłupa. Dzięki zainstalowanym czujnikom uniknie kontaktu z dużymi uskokami oraz zakończeniu sprzątania, Roomba 886 wraca do stacji ładowania na odpoczynek oraz uzupełnienie baterii. Pojemnik z brudem możemy opróżnić w każdym momencie lub dopiero w przypadku powiadomienia przez urządzenie. W pierwszym wypadku należy wcisnąć klips zabezpieczający na tyle urządzenia, by wyjąć pojemnik. Zawartość wyrzucamy do śmieci a zamontowany obok filtr otrzepujemy o krawędź kosza na śmieci. Szczotki zlokalizowane pod urządzeniem możemy bez problemów wyjąć i także na sucho oczyścić z kurzu i zalegających włosów. Ważne - filtra jak i rolki nie można czyścić na mokro. Może to spowodować uszkodzenie lub trwałe zniszczenie się raz w tygodniu przetrzeć suchą szmatką urządzenie od spodu by zmniejszyć pozostawiony na urządzeniu jak się spodziewałem urządzenie szybko zostało docenione w naszym mieszkaniu. Żona skakała z radości na wieść o możliwości testowania tego modelu. Podczas tych kilku dni urządzenie wzorowo wywiązywało się z powierzonych mu zadań, dokładnie czyszcząc podłogę oraz przyległe chodniczki z kurzu oraz brudu przyniesionego z dworu. Roomba 886 została przetestowana głównie w celu sprawdzenia czy takie modele mają szansę bycia uniwersalnym narzędziem gospodarstw domowych, zastępujących wysłużone już odkurzacze i przyznać że choć urządzenie działa szybko, sprawnie i z możliwością ustawienia czasów pracy, to jego cena będzie przez wiele osób uważana nieco za wysoką. W końcu na rynku elektronicznych odkurzaczy można znaleźć wiele modeli kilka razy tańszych niż Roomba 886, która na dzień dzisiejszy kosztuje 3099zł. Szkoda też że producent nie skupił się na rozwinięciu opcji komunikacji głosowej oraz sparowaniu urządzenia ze smartfonami. W każdym razie za tą cenę otrzymujemy świetnej jakości produkt z dobrymi komponentami, bogatymi akcesoriami oraz serwisem gwarancyjnym w kraju. Model ten uchodzi za najlepszy w swojej dziedzinie a wyniki podczas przeprowadzonych testów zdają się potwierdzać tę dziękuję firmie iRobot za użyczenie sprzętu do testów.
Tłumaczenia w kontekście hasła "do rozbrajania jej" z polskiego na angielski od Reverso Context: Tylko on zna kod do rozbrajania jej. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Roboty służą nie tylko do odkurzania, składania samochodów w fabrykach czy rozbrajania bomb. Są potrzebne także w sektorach, o których nie pomyślelibyśmy w kontekście wykorzystania maszyn. Mogą być bowiem znakomitymi testerami, naukowcami, a nawet... robotem jest na przykład Palaczbot wymyślony na Śląskim Uniwersytecie Medycznym i stworzony w 2010 roku przez studentów z Instytutu Obrabiarek i Technologii Budowy Maszyn Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej. "Pali" tytoń, papierosy i e-papierosy jak człowiek. Jego cel jest prosty – badanie wpływu dymu tytoniowego na jest sama geneza maszyny. Dr Maciej Goniewicz z Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego tłumaczył, że kupno robota od producenta to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro. Dlatego zdecydowano się nie tylko na budowę własnego Palaczbota, ale i rozszerzenie zakresu jego działania również o Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólniej i Nieorganicznej SUM, który koordynuje również Palaczbota, przybliża w rozmowie początki W roku 2011/2012 na rynku nie było dostępnych komercyjnie tego typu urządzeń. Były tylko roboty w cenach 100 - 200 tys. euro do wypalania papierosów, nie nadające się do badania e-papierosów - tłumaczy. - Obecnie od ponad roku na rynku są specjalistyczne maszyny. Kosztują ok. 2 razy więcej niż nowa wersja palaczbota - jest wielkości biurka. Na specjalnej tarczy montowane są papierosy, a strzykawka w urządzeniu "zaciąga się” dymem. Ten zaś ląduje na specjalnych filtrach, które później są analizowane pod kątem składu chemicznego. Co istotne, posiada również specjalny komin, który wychwytuje tak zwany boczny strumień dymu, w celu zbadania efektów biernego palenia. Robot może być zaprogramowany na różne tryby palenia. Jak podkreślali twórcy, każda osoba konsumuje tytoń odrobinę inaczej – zaciąga się dłużej lub krócej, głęboko lub przy pomocy robota mają przede wszystkim określić, jakie substancja wchłania osoba racząca się dymkiem i jak jej nawyki wpływają na ilość przyjmowanych związków. Dodatkowo maszyna zbada również, czy przyjmowanie tych substancji ma wpływ na zwiększone ryzyko zachorowań, między innymi na nowotwory. Wszystko dzięki ciągłemu usprawnianiu Palaczbot jest usprawniany, wymaga tego zmiana technologiczna e-papierosów - na rynku jest dostępna już ich 4. generacja. Aktualizacja to możliwość generowania aerozolu w różnych pozycjach, zróżnicowana topografia zaciągania czy stanowiska na kilka jednocześnie wypalanych e-papierosów – tłumaczy prof. zdjęć: © Domena publiczna | publicznaDuże koncerny tytoniowe, takie jak Philip Morris International, również korzystają z automatycznych testerów do sprawdzania swoich produktów. Od 2008 roku wspomniana firma wydała na swój dział badawczo-rozwojowy ponad 3 miliardy dolarów. Wszystko po to, by zbadać szkodliwość papierosów i stworzyć alternatywę zawierającą mniej szkodliwych substancji. Taką jak IQOS – elektroniczne urządzenie do palenia. W przeciwieństwie do e-papierosów nie spala ono tytoniu, a jedynie go podgrzewa. Dzięki temu eliminuje około 90 proc. szkodliwych substancji, które znajdują się w tradycyjnych papierosach. Tytoń dalej nie jest najzdrowszą używką, ale można minimalizować jego szkodliwość i występowanie o chorobach mowa, zobaczmy, jak maszyny pomagają w przemyśle farmaceutycznym. Eve, stworzona przez naukowców z Uniwersytetu w Cambridge, kosztowała milion dolarów, ale jej celem jest ratowanie życia. Robot bowiem pracuje nad lekami na choroby tropikalne. I robi to całkowicie sztucznej inteligencji robot sam projektuje swoje eksperymenty, analizuje próbki i przeprowadzania rozumowanie, by wyciągać własne wnioski. Maszyna pracuje na genetycznie zmodyfikowanych drożdżach. Wyszukuje oraz eliminuje związki szkodliwe dla komórek. Do tego blokuje aktywność należących do pasożyta białek bez szkody dla tych, które są częścią organizmu. W ten sposób odciąża badaczy od żmudnych, kosztownych i długotrwałych badań nad nowymi mogą również być wykorzystywane przy pomocy nad osobami starszymi. Nie chodzi o maszyny, które rozdzielają leki na różne dolegliwości, ale o dotrzymywanie towarzystwa w szpitalach lub domach spokojnej starości. Takim urządzeniem jest Paro – pochodzący z Japonii robot o wyglądu foki, nad którym inżynierowie pracowali aż 12 Paro jest dotrzymywanie towarzystwa starszym osobom, które często czują się wyalienowane, przebywając np. w placówkach medycznych. Foka reaguje na dotyk, odwraca głowę, gdy się do niej mówi, reaguje nawet na wymyślone dla niego imię. Twórcy zapewniają, że Paro nie tylko potrafi "myśleć", ale również czuć. Na głaskanie reaguje zadowoleniem, jest natomiast zły, gdy wyrządza mu się krzywdę. Robot jest na tyle zaawansowany, że może nawet przeżywać coś w rodzaju pobytu w serwisie, gdzie robot jest czyszczony i badany pod kątem oprogramowania, trafiano na egzemplarze, które były złe nawet gdy je głaskano. Dlaczego? Leżenie na grzbiecie aktywuje pamięć długotrwałą foki. Jeśli w tym czasie była bita lub szarpana, zacznie źle reagować na próby kontaktu. Natomiast obdarzony miłością egzemplarz odwdzięczy się czułością dla swojego służy przede wszystkim do dotrzymywania towarzystwa. Badania pokazują również, że obcowanie z nim prowadzi do łagodzenia objawów stresu i zwiększenia odporności na jego działanie. Foka to również zajęcie – opieka nad nią przełamuje rutynę leczenia lub przebywania w domu spokojnej również mają swojego robota, która ma pomagać ludziom. Photon, start-up z Białegostoku, stworzył takie urządzenie razem z Uniwersytetem SWPS. Urządzenie ma uczyć logicznego myślenia i podstaw programowania poprzez gry na dodawanej do niego aplikacji. Postawiono również na aspekt z SWPS opracowali tryb fabularny, który uczy dzieci rozumienia emocji, postaw prospołecznych, działania w grupie i podejmowania decyzji. Nie wszystkie są możliwe do wykonania z poziomu smartfona czy tabletu. Czasem muszą się też zaangażować w nie rodzice. Twórcy wyszli z prostego założenia, że skoro nie da się uniknąć kontaktu z nową technologią, można wykorzystać ją do rozwoju psychofizycznego dzieci. Od września robot trafi do niektórych polskich widać, roboty mogą mieć zastosowanie nie tylko jako siła robocza w niektórych sektorach. Mogą pomagać w badaniach, przeprowadzać samodzielne eksperymenty, a nawet uczyć nas emocji i pomóc je oswajać. Jak w przypadku innych technologii, użycie maszyn ogranicza tylko ludzka wyobraźnia.
A military bomb disposal robot. A study out of the University of Washington shows that soldiers who use bomb disposal robots on battlefields become somewhat emotionally attached to them — to the
Do naszych domów wkracza mechaniczna służba. Robot posprząta, zajmie się ogrodem i dziećmi. Na naszych oczach świat fantastyki naukowej staje się rzeczywistością. Rodzi się nowy rynek wart niewyobrażalnych pieniędzy. Zapowiedzi są ambitne. „Do 2020 r. każde gospodarstwo domowe w kraju ma mieć własnego robota, który wyręczy członków rodziny w prostych codziennych obowiązkach”. To nie jest kolejny piękny plan Platformy Obywatelskiej. To strategia rozwoju rządu Korei Południowej, jednego z najbardziej zaawansowanych technologicznie państw na świecie. Rząd w Seulu przewiduje, że robotyka to nie tylko kolejny etap trwającej rewolucji technologicznej, ale też globalny rynek zbytu, który się otworzy. Dlatego już dziś Korea wspiera firmy projektujące roboty oraz ich oprogramowanie. Choć trudno w to uwierzyć, być może już pokolenie dzisiejszych 30-latków dożyje czasów, w których spełnią się wizje pisarzy science fiction (patrz ramka), a myślące maszyny wkroczą w nasze życie. Pierwsze symptomy tej zmiany są widoczne również w Polsce. W USA i krajach Dalekiego Wschodu maszyny zadomowiły się przy taśmach produkcyjnych w fabrykach. Policja w USA używa robotów w akcjach ratunkowych podczas kataklizmów oraz do rozbrajania bomb. W Japonii centra handlowe są patrolowane przez roboty, które wszczynają alarm, gdy dzieje się coś podejrzanego. Europa, dotąd nieco z tyłu w wyścigu robotów, próbuje nadrobić zaległości. Komisja Europejska finansuje badania nad możliwością wykorzystania robotów do prostych prac kuchennych. W ciągu ośmiu lat Norwegia chce wycofać pracowników z platform wiertniczych na Morzu Północnym. Ich funkcje mają przejąć roboty. Na polach uprawnych w Danii pracują już prototypy HortiBotów – maszyn automatycznie rozpoznających i usuwających chwasty. – Teraz czas, aby myślące maszyny ułatwiły nam życie codzienne – mówi prof. dr hab. Ryszard Tadeusiewicz z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Historia upowszechnienia Internetu jest tu pouczająca. Najpierw powstał jako ARPANET – projekt rządowy na potrzeby amerykańskiego wojska. Dopiero w 1988 r. dopuszczono do niego firmy i prywatnych użytkowników. – Podobnie jest z robotami. Ich kariera w cywilu dopiero się zaczyna – mówi prof. Tadeusiewicz. Prostymi robotami są chociażby pralki i zmywarki do naczyń. Jednak prawdziwa rewolucja dopiero przed nami. Czy dzięki niej zapomnimy o nudnych i powtarzalnych codziennych obowiązkach? Dysk do sprzątania Na pierwszy ogień poszło odkurzanie. – Będę sama sprzątać, a ty zajmij się czymś innym – zachęca damskim głosem Roomba. To automat sprzątający produkcji amerykańskiej korporacji iRobot, sprowadzany do Polski przez firmę DLF. W naszych sklepach znajdziemy również inne roboty sprzątające: produkowane przez firmy Electrolux (Trilobite Kärcher (RoboCleaner 3000) oraz Siemensa (VSR-8000 Sensor Cruiser). Z kolei Husqvarna – znany producent sprzętu ogrodniczego – promuje Automowera, robota-kosiarkę, który zaopiekuje się ogrodem. Producenci robotów przyznają, że na razie jest to bardziej ciekawostka niż biznes. O sukcesie może mówić jedynie producent Roomby, choć kosztuje ona 3590 zł (na aukcjach internetowych za połowę tej kwoty sprzedawana jest Roomba sprowadzana z USA, ale, jak ostrzega dystrybutor, amerykańska wersja ma krótszą gwarancję i nie jest serwisowana w Europie). – Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania. W ciągu czterech lat sprzedaliśmy 16 tys. sztuk – mówi Maciej Waszczyk z DLF. Polska jest jednym z głównych w Europie rynków zbytu tych urządzeń. Zachęcona sukcesem firma DLF na jesieni wprowadzi sprzątającego robota o nazwie Scooba – rodzaj automatycznego mopa na kółkach, służącego do mycia podłogi. Electrolux i Kärcher nie mają już takich osiągnięć. W sklepach sprzedały swych urządzeń zaledwie po kilkadziesiąt sztuk. Nieco lepiej poszło Husqvarnie. Ich kosiarka znalazła kilkuset nabywców. Obywatel robotZbudowanie sztucznego człowieka od zawsze zaprzątało umysły wynalazców. Już w XV w. Leonardo da Vinci nakreślił plany mechanicznego rycerza. W 1798 r. oświeceniowy konstruktor Jacques de Vaucanson pokazał w Paryżu pierwsze maszyny przypominające człowieka (androidy) - flecistę oraz gracza na tamburynie. Współczesne słówko „robot" pochodzi od czeskiego „roboty", czyli praca. Po raz pierwszy użył go w latach międzywojennych dramaturg Karel Čapek w sztuce opisującej bunt rasy ludzi-maszyn, stworzonych do ciężkich prac fizycznych. Roboty jako czarne charaktery na dobre zadomowiły się w literaturze i kinie science fiction. Twórczość pisarzy Philipa K. Dicka i Isaaka Asimova zwróciła uwagę na problem relacji ludzi i robotów. Ten drugi autor już w 1942 r. w jednym z opowiadań sformułował tzw. prawa robotów: Prawo nadrzędne: Robot nie może skrzywdzić ludzkości lub poprzez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości. Robot nie może skrzywdzić człowieka ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one wsprzeczności zPierwszym Prawem. Robot musi chronić sam siebie, jeśli tylko nie stoi to wsprzeczności zPierwszym lub Drugim Prawem. Choć wydaje się to śmieszne, teoretycy i filozofowie toczą spory o zakres wolności i praw, jakie w przyszłości będzie można przyznać maszynom wyposażonym w sztuczną inteligencję. Przygotowany przez rząd brytyjski dokument, przewidujący rozwój Wielkiej Brytanii do 2056 r., dopuszcza możliwość, że do tego czasu powstaną roboty mogące myśleć i czuć. Będą one musiały mieć przyznane te same prawa (prawa wyborcze, równe traktowanie, prawo do pracy) i obowiązki (podatki) jak zwykli obywatele. Przygotowanie podobnego dokumentu zlecił również rząd Korei Południowej. Jednym z powodów jest zapewne wysoka cena. Automower to wydatek ok. 11,5 tys. zł. Odkurzacz Electrolux Trilobite kosztuje w sklepie 4 tys. zł (w sklepach internetowych można go upolować za 2,5 tys. zł). Pozostałe odkurzacze to wydatek 4–5 tys. zł. Ale powodem może też być nieznajomość robotematu wśród rodaków. Na świecie w marketach z elektroniką powstają specjalne działy z robotami. Maciej Waszczyk z DLF uważa, że w naszym kraju jest jeszcze na to za wcześnie. Jego zdaniem, choć Polacy są otwarci na nowości, to hasło „robot” wciąż wzbudza niedowierzanie. – Dlatego zdecydowaliśmy się na bezpośrednią formę sprzedaży poprzez pokazy w domach klientów – mówi. W poszukiwaniu hitu Skoro roboty to wciąż niszowa dziedzina, po co firmy poświęcają dla nich czas swych inżynierów i pieniądze? – To technologia przyszłości. Sprzęt, który uwolni konsumentów od uciążliwych czynności domowych, a przy tym będzie dostępny dla przeciętnie zarabiających, stanie się rynkowym hitem. Dlatego już dziś inwestujemy i zdobywamy doświadczenie w tej dziedzinie – mówi Andrzej Sawczuk z Elektroluksa. Szwedzki koncern ma nadzieję, że w ten sposób wzmocni swój wizerunek firmy innowacyjnej, trzymającej rękę na pulsie. – Te odkurzacze kupują głównie osoby młode i zamożne, a przy tym otwarte na nowinki i wpływowe w swoich środowiskach. Upowszechniamy w ten sposób trend, który za kilka lat stanie się wyraźnie widoczny na rynku – mówi Jolanta Zachara z Kärchera. Na razie modny gadżet kosztuje. Ale, jak przekonuje prof. Ryszard Tadeusiewicz, wyprodukowanie robota sprzątającego w cenie średniej klasy odkurzacza jest już możliwe. Takie urządzenie jest technicznie mniej skomplikowane niż telefon komórkowy czy odtwarzacz DVD. Wysoka cena wynika głównie z technologii wytwarzania, która na razie przypomina manufakturę. Im bardziej masowa będzie produkcja, tym niższe będą ceny. Tak było przecież jeszcze kilka lat temu z telewizorami LCD i plazmowymi. Zdaniem prof. Tadeusiewicza jesteśmy właśnie o krok od takiej masowości. Według szacunków Japan Robot Association, do końca 2010 r. globalna wartość rynku robotów domowych sięgnie 23 mld dol. Dlatego za ich projektowanie poważnie wzięły się koncerny Sony, NEC, Honda. Zaś w tworzenie oprogramowania sztucznej inteligencji, która miałaby maszynami sterować, zaangażowały się Microsoft oraz Google. Tańczy, śpiewa, recytuje… Drugą – obok robotów domowych – błyskawicznie rozwijającą się gałęzią są tzw. roboty towarzyszące. W Internecie można obejrzeć film reklamujący Wakamaru (produkowanego przez Mitsubishi). Robot kosztuje 14 tys. dol. Ma metr wysokości i waży 30 kg. Jego zadaniem jest opieka nad człowiekiem (w razie potrzeby potrafi wezwać pomoc). Jest zdolny do prowadzenia prostych dialogów po angielsku (rozpoznaje ok. 10 tys. słów). Ma dostęp do Internetu, odczytuje na głos e-maile. Potrafi nauczyć się rozkładu mieszkania, w którym żyje, poruszać się w nim sprawnie i rozpoznawać twarze domowników. Pozostawiony sam w domu będzie go pilnował i wszczynał alarm, gdy zauważy podejrzany ruch. Podobnie działa robot towarzyszący PaPeRo, produkowany przez NEC. Zapewnia rozrywkę, śpiewa, zabawia dzieci, ale też podaje prognozę pogody. Sony produkuje robota QRIO, a Honda ASIMO. Roboty towarzyszące mają być odpowiedzią na starzenie się społeczeństw i samotność, na którą uskarżają się osoby starsze. Rząd Norwegii poważnie rozważa możliwość wprzęgnięcia ich w dotowany przez państwo system opieki społecznej, gdyż odczuwalny jest tam brak personelu w domach starców. Według przewidywań Raya Hammonda, brytyjskiego futurologa i pisarza popularnonaukowego, do 2030 r. miliard osób na Ziemi będzie miało ponad 65 lat. To potencjalni użytkownicy robotów towarzyszących. Wakamaru jest na razie w Polsce niedostępny. Ale i my możemy się oswajać z obecnością w domu robolokatorów i uczyć się kontaktów z nimi. W sprzedaży są już pierwsze niewielkie roboty humanoidy. Formalnie mają status zabawek, jednak ze względu na cenę (1–2 tys. zł) i techniczne skomplikowanie są przeznaczone raczej dla dużych dzieci i ich rodziców. Przykładem może być Mindstorms NXT firmy Lego. To najbardziej zaawansowany technicznie zestaw Lego pozwalający zbudować humanoidalnego robota (możliwe też są inne konstrukcje) i samemu go zaprogramować do różnych zadań (przy użyciu domowego komputera). Dlatego Mindstorms jest dziś standardową pomocą naukową na wydziałach robotyki w polskich uczelniach technicznych. Jeśli ktoś nie chce sam budować, może kupić gotowego. W sprzedaży są urządzenia z serii Robosapien zaprojektowane przez Marka Teidena, naukowca z NASA. Robosapien V2 to ponadpółmetrowy humanoid, który potrafi nieźle chodzić omijając przeszkody, a po przewróceniu wstawać. Ma chwytne ręce, niezły wzrok. Producent wyposażył go w rozmaite funkcje rozrywkowe, więc robot potrafi się wygłupiać, a nawet przybija „piątkę”. Ma też czujniki ruchu, więc można mu na przykład zlecić zadanie pilnowania drzwi. Czy to jeszcze zabawka, czy już robot osobisty? Dotychczas byliśmy przekonani, że miejsce robotów jest w hali fabrycznej, gdzie pracowicie wymachują ogromnymi ramionami składając inne urządzenia. Albo w kosmosie, gdzie wykonują zadania, którym człowiek nie jest w stanie podołać. Także na polu walki, bo wojsko dużo inwestuje w roboty i chętnie się nimi popisuje. Tymczasem musimy się przyzwyczaić do myśli, że przyjdzie nam żyć z robotami na co dzień. Producenci maszyn prześcigają się w pomysłach nowych domowych zastosowań. Powstało już nawet kilka projektów robota-kochanki, która zawsze jest uśmiechnięta, nie boli ją głowa i nie narzeka, że partner za dużo pracuje, nie poświęcając jej czasu. Dzieci z tego jednak nie będzie. Na razie. współpraca Paweł Wrabec
Officer Brad Workman, a bomb tech with the Nampa Police Department bomb squad, rolls out a robot used to observe, detect, and disable potential explosive devices. Witajcie! Zajmuję się rekonstrukcją/airsoftem i wpadłem na pewien szatański pomysł po obejrzeniu programu Gadżet na TVN Turbo. Jak wiecie (bądź nie ), EOD posiada specjalnego robota do pirotechniki i materiałów wybuchowych. Robot ten wygląda tak: Do moich "zabaw" nie potrzebuję aż tak dopasionego modelu - więc pomyślałem o budowie prostszego, ale nadal spełniającego główne zadanie - czyli mogącego na odległość "rozbroić" niewybuch (ot, choćby zwykłą petardę, która nie wybuchła jak należy). "Góra" robota będzie zrobiona z takiego wynalazku: Natomiast całość górnej części będzie "uzbrojona" dodatkowo w taki "system" I teraz przechodzę do sedna sprawy Poszukuję modelu pojazdu lądowego który udźwignął by takie ramię i byłby fajny w operowaniu nim w terenie. Powinien mieć "płaski" dach aby móc zamontować robota. Wasze typy? Model cenowo powinien się zmieścić w cenie do 200zł (maksimum 300zł).

Valued at 46 million Australian dollars ($31 million), the agreement supports Australian defense efforts to bolster personnel safety during field bomb disposal operations. The robots will be integrated with enhanced sensors and cameras for a more effective examination, tracking, and neutralization of improvised explosive devices and related

Cześć w tym wpisie chciałbym przedstawić robota zbudowanego w 2015r. Oryginalny projekt na którym się wzorowałem pochodził z Chin i nosił nazwę uArm, projekt później zmienił swoją nazwę. W tym momencie można zakupić już metalową wersję ramienia z cyfrowymi serwomechanizmami oraz z całym API. Jest to najbardziej skomplikowana mechaniczna konstrukcja jaką wykonałem. Niestety niebyły dostępny projekt gdzie mógł bym sobie je dowolnie edytować więc musiałem narysować wszystkie części od nowa. Finalnie projekt ma ponad 320 części licząc podkładki dystanse i powycinane części z czarnej plexi o grubościach 5, 3 i 2mm. Całe ramie jest łożyskowane, również w obrotowej podstawie. Część projektowa zajęła mi około pięciu miesięcy, składanie trwało około dwóch miesięcy. Projekt i dokumentacje wykonałem w SolidWorksie. Jak zwykle w takich przypadkach projekt potem był ulepszany, między innymi dodałem wydrukowany na drukarce chwytak bo było to największą bolączką tej konstrukcji. Trochę o sponsorach: części zostały wycięte na uczelnianej laserowej grawerce serwomechnizmy zostały podarowane przez firmę KAMAMI dystanse plastikowe i metalowe zostały podarowane przez firmę TME Wszystkim sponsorom serdecznie dziękuję Trochę o technicznych szczegółów: robot zasilany jest akumulatorem litowo polimerowym o pojemności 2200mAh 2s, jako jednostka centralna zostało zastosowane arduino 2560, mostek H to typowy L298 (dobry bo tani 🙂 ) Serwomwchanizmy to SG90, 6001HB oraz 3001HB szczęki chwytaka zostały wydrukowane na drukarce 3D podwozie pochodzi od jakieś wyścigówki leżącej na strychu mojego kolegi robot był pierwotnie sterowany przez bluetooth, wykorzystałem moduł Atnel-owski z BTM-222 Projekt starego chwytaka (rysunek złożeniowy) Test chwytaka Test mobilności Moje modyfikacje: zmieniłem design i wycięcia pod serwa dodałem koszyk na akumulator do konstrukcji robota użyłem innych łożysk niż w originale pozbyłem się specjalnych tulejek i zastąpiłem je podkładkami dostosowałem robota aby można było zastosować arduino 2560 przerobiłem serwa aby można było odczytywać ich pozycję Robot pojechał zemną na Między narodowy Opolski Festiwal Robotów i zajął: 3 miejsce w kategorii freestyle nagrodę publiczności Trochę planów na przyszłość : dodanie hosta USB sterowanie za pomocą pada od Xbox-a dodanie kamery transmitującej obraz poprzez wifi na telefon lub komputer zmiana lokalizacji akumulatora oraz pojemności To tyle odnośnie Samarta niektórzy mówią że jest to robot do rozbrajania bomb, ponieważ robot o podobnym wyglądzie służy saperom. Jak dla mnie cieszy oko i jest naprawdę spektakularny.
Army bomb technicians at Joint Base Lewis-McChord, Washington, were among the first soldiers to test the service’s newest drone. Soldiers with 707th Ordnance Company tested the Skyraider
Strona główna Świat Aparat do detonacji ładunków wybuchowych domowej roboty skonstruowali naukowcy ze Szwajcarii i Kolumbii. Urządzenie emituje impuls elektromagnetyczny, który powoduje eksplozję bomby, zanim ktoś znajdzie się w jej pobliżu. Impuls ten oddziałuje na zapalnik miny-pułapki. Konstrukcję systemu do rozbrajania ułatwiło to, że różne zapalniki bomb domowej roboty można uruchamiać impulsami o zbliżonej częstotliwości. Ładunki domowej roboty są zwykle zakładane przy drogach i bardzo trudno je wykryć, mają bowiem zazwyczaj po 2-3 zapalniki, a w konstrukcji mało metalu. Podobnie jak miny przeciwpiechotne, są plagą dla ludności cywilnej. Często wybuchają przypadkowo i mają bardzo dużą siłę rażenia. Zabijają i okaleczają one tysiące ludzi rocznie. Nazywane przez naukowców improwizowanymi ładunkami wybuchowymi (IED - Improvised Explosive Device) - są budowane z niewypałów bądź z plastycznego materiału wybuchowego i wykorzystywane praktycznie w każdym kraju świata, gdzie działają lokalne oddziały partyzanckie lub mafie. Szczególnie dużo ich jest w Kolumbii, Meksyku, Afganistanie i Iraku. Podczas testów ustalono, że prototyp aparatu - przewożony dużym samochodem terenowym - może wywołać detonację z odległości 20 metrów ładunku zakopanego metr pod ziemią. Nad aparatem pracują specjaliści z Electromagnetic Compatibility Laboratory w Ecole Polytechnique de Lausanne w Szwajcarii, we współpracy z badaczami z dwóch uniwersytetów kolumbijskich. Obecnie trwają prace nad stworzeniem lżejszego urządzenia, które będzie można montować na zdalnym robocie pirotechnicznym, zdolnego do odpalania ładunków z większej odległości.(PAP) mmej/ ula/ kap/ KRAJ ŚWIAT Szanowny Czytelniku, Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) informujemy Cię o przetwarzaniu Twoich danych. Administratorem danych jest Fundacja PAP,z siedzibą w Warszawie przy ulicy Bracka 6/8, 00-502 Warszawa. Chodzi o dane, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez Fundację PAP, głównie zapisanych w plikach cookies i innych identyfikatorach internetowych, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych zaufanych partnerów Fundacji PAP. Gromadzone dane są wykorzystywane wyłącznie w celach: • świadczenia usług drogą elektroniczną • wykrywania nadużyć w usługach • pomiarów statystycznych i udoskonalenia usług Podstawą prawną przetwarzania danych jest świadczenie usługi i jej doskonalenie, a także zapewnienie bezpieczeństwa co stanowi prawnie uzasadniony interes administratora Dane mogą być udostępniane na zlecenie administratora danych podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa. Osoba, której dane dotyczą, ma prawo dostępu do danych, sprostowania i usunięcia danych, ograniczenia ich przetwarzania. Osoba może też wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Wszelkie zgłoszenia dotyczące ochrony danych osobowych prosimy kierować na adres fundacja@ lub pisemnie na adres Fundacja PAP, ul. Bracka 6/8, 00-502 Warszawa z dopiskiem "ochrona danych osobowych" Więcej o zasadach przetwarzania danych osobowych i przysługujących Użytkownikowi prawach znajduje się w Polityce prywatności. Dowiedz się więcej. Wyrażam zgodę Copyright © Fundacja PAP 2022
5BtiRt. 277 350 182 63 221 378 15 390 410

robot do rozbrajania bomb